Przetrwać lipiec...

Kochani, nie będziemy owijać w bawełnę: rozpaczliwie potrzebujemy pomocy. Kwota, którą w tej chwili mamy na koncie, wystarczy nam zaledwie na jedno zamówienie, dzięki któremu zapewnimy naszym podopiecznym karmę i żwirek na dwa tygodnie. A tymczasem nieubłaganie spływają do nas faktury z gabinetów weterynaryjnych - w zapisanych na nich liczbach zawarta jest historia naszych walk o zdrowie i życie nie tylko tych 150 Pazurków, które mamy na stanie, ale też niezliczonych zgłaszanych nam bied wolno żyjących, dla których jesteśmy często jedyną nadzieją...

Poniższe faktury to tylko część naszych wydatków za czerwiec - w dodatku ta mniejsza część. Boimy się, że nie będziemy w stanie opłacić wszystkich zobowiązań, które co miesiąc - z samych gabinetów - wynoszą średnio ponad 20 tys., bo wpłat z 1% nadal ani śladu...

Nie chcemy odmawiać leczenia zgłaszanych nam kotów, ale za chwilę nie wystarczy nam pieniędzy nawet na pomoc naszym bezpośrednim podopiecznym... Czy będziemy musieli zacząć podejmować decyzje, którym kotom pomóc? Zacząć decydować, komu należy się życie bez bólu, a kto ma cierpieć, kto przeżyje, kto ma umrzeć? Przecież to okrutne... To koszmar... Jesteście jedyną nadzieją na to, że uda się nam go uniknąć...