Szczeniak ze zgniłą nogą... Pomocy!

Przykład skrajnie zaniedbanego psa właścicielskiego. Szczeniak należał do osoby, która nigdy nie powinna mieć zwierząt. Nie chcemy używać wulgarnych słów, choć cisną się same.

Ten człowiek miał do nas kontakt, bo teoretycznie jest opiekunem prawnym Pani, której pomagamy, a która ma dwa psy. Pani poszła do szpitala, a oba psy trafiły do nas: jeden zgłoszony przez Straż Miejska i w nocy odebrany przez Piotra, żeby nie trafił do schroniska. Na szczęście zaczipowany na naszą Fundację, bo tak nawet byśmy nie wiedzieli.

Drugiego odebraliśmy dziś ze schroniska, bo "opiekun" tej Pani, jak tylko trafiła do szpitala, zgłosił psa do schroniska, mimo że razem wszyscy mieszkali w jednym mieszkaniu: właścicielka psów, oba psy i pan. Pan wziął sobie psa szczeniaka. Po co, skoro w domu były już dwa psy i cały czas się ich chciał pozbyć? Tego nie wie nikt. Wziął i już. Podejrzewamy, że ten młodziutki psiaczek biegał samopas i niestety pewnego dnia wpadł pod samochód.

Pan zadzwonił do nas i Piotr skierował go do lecznicy. Twierdził, że stało się to tego samego dnia. Ale Panie doktor twierdzą, że smród w lecznicy był taki, że nie dało się oddychać. Tylna nóżka była tak poszarpana, że nie było co zbierać i niestety jedynym ratunkiem, żeby zakażenie nie objęło całego organizmu była amputacja tej nogi. Podejrzewamy, ze pan zgłosił się, kiedy już nie mógł wytrzymać smrodu gnijącej nogi. Prosimy o wsparcie w sfinansowaniu leczenia tego pieska. Dziękujemy!

Ewentualne środki niewykorzystane na tego zwierzaka wykorzystamy na pomoc innym potrzebującym zwierzętom.