Gwałcona i pogryziona czy zostawiona z łańcuchem wrośniętym w szyję. Kto miał gorzej?

Kolejny dzień w Masz Nosa - kolejna interwencja. Dostaliśmy dziś błagalny apel o pomoc w sprawie suczki, której opiekunem prawnym jest osoba uzależniona od alkoholu. Ze zgłoszenia wynikało, że suczka od kilku dni jest notorycznie gryziona i gwałcona, przez okoliczne, puszczone luzem psy sąsiadów. Suczka jest w trakcie cieczki, a teren, na którym stoi przypięta łańcuchem jest nieogrodzony.

Jeszcze kilka dni temu nie miała nawet budy, ale któryś z sąsiadów postanowił zadbać o minimum dobrostanu i przywiózł ją razem z miskami. Na miejscu zobaczyliśmy przerażoną, małą suczkę, ukrytą w budzie za trzema psami, które nie pozwoliły jej wyjść. Na miejscu nie zastaliśmy właściciela, więc w asyście policji postanowiliśmy go ustalić. Przechodząc przez wieś, zauważyliśmy kilka domów dalej przypiętego do prowizorycznej budy psa, zaraz obok placu zabaw dla dzieci.

Młoda suczka, z wrośniętym w szyję łańcuchem, z nadzieją patrzyła, co wydarzy się dalej...

Chwilę później pojawił się właściciel. Twierdził, że psem zajmuje się od roku, nie ma do niego żadnych dokumentów ani zaświadczeń i nie pamięta nawet kiedy ostatni raz pies był spuszczony z łańcucha.

Oczywiście brak wody i jedzenia w miskach, suczka była wychudzona i zmęczona po upalnym dniu spędzonym w prowizorycznej budzie.

Nie wspominając już o biegających i śmiejących się za płotem dzieciach na placu zabaw, bez przerwy nakręcających psa przypiętego do budy.

Pies został odebrany właścicielowi. Po powrocie do głównego punktu interwencji właściciel zgłoszonej suczki był już na miejscu. Standardowo nie był w stanie okazać żadnych dokumentów dotyczących psa, brak wody i jedzenie tłumaczył, mówiąc, że przecież przed chwilą dostała. Właściciel zrzekł się praw do suczki oraz wskazał właścicieli psów biegających luzem po wsi.

Pomóżcie nam utrzymać psy, odebrane interwencyjnie. Dziękujemy!