Tak bardzo kochała, a jednak ją porzucili. Chora Wandzia prosi o pomoc

Wandzia - obraz nędzy i rozpaczy. Kiedy kot oswojony, kochający ludzi trafia do izolacyjnej klatki pęka nam serce. Ona musiała mieć dom, musiała mieć kogoś, kto nauczył ją zaufania do ludzi. Co się stało, że chora wylądowała na ulicy? Są wakacje, odpowiedzcie sobie sami...

Ta piękna kotka została znaleziona w środku miasta. Zrezygnowana, bez sił przyjechała do nas i cichutko siedzi sobie gdzieś z boku, jakby nie chciała nikomu przeszkadzać. Zabraliśmy ją do lekarza na przegląd. Zęby wskazują, że nie jest najmłodsza, ale nie jest też kocią babcią. Ot, połamane kły wskazują, że jej życie nie było usłane różami...

Kiedy na nią spojrzałam, nie wiem dlaczego, od razu pomyślałam, że nazywa się Wanda i tak zostało. Niestety Wandzia jest chora. Wyniki badań krwi wykazały anemię, do tego ma alergiczne pchle zapalenie skóry (sierść jest jak szczecina, a skóra cała zaogniona, w strupkach). To wszystko powoduje, że kotka zupełnie opadła z sił, a do tego wszystko ją swędzi i piecze. Całe szczęście, że testy FIV/FelV wyszły ujemne. 

Wandzia dostaje już leki na obydwa schorzenia i mamy nadzieję, że szybko poczuje się lepiej. Wprowadzimy też kąpiele, które złagodzą stan zapalny skóry co znacznie poprawi jej komfort życia zanim ją wyleczymy. 

Biedne, kocie serduszko, nie dość, że tak bardzo kochała, a ją porzucono to jeszcze jest chora. Czy tak musi wyglądać życie kota? Pokażmy jej, że nie! Niech zobaczy, że człowiek może być dobry, kochający i dbający! 

Niestety ostatnio fundacja bardzo niedomaga finansowo, przez co nie damy rady sami opłącić kosztów weterynaryjnych. Źle nam, że cągle stawiamy się w postawie żebraczej, ale dla niej byliśmy jedyną pomocą... Ze środków ze zbiórki opłacimy badania, leki i kastrację kotki. Prosimy- razem z nami pomóżcie Wandzi na nowo uwierzyć w ludzi.