🆘 Na śniadanie z kopniaka, na kolację z wiatrówki. Wiejska "sielanka" starej suni...

Kiedyś miałam Pana, ale Pan umarł. Jak żył nie było tak bardzo źle, miałam co jeść, nie wiem tylko, co stało się z moimi dziećmi... Słyszałam, że się potopiły... Co roku się topiły... Kiedy Pan umarł, zostałam niechcianym spadkiem. Drugi Pan cały czas pił. Gdy rano wstawał był zawsze bardzo zły, nie wiem, czy na mnie, ale chyba tak. Mówił, że musi rozprostować nogi. Nie wiedziałam, co to znaczy, ale szybko poczułam ból. Tak było codziennie, mówił na to kopniak. Mówił, chodź tu "stara s..." i znowu bolało...

Kiedyś przyniósł coś, co nazywało się wiatrówka, to bolało jeszcze bardziej... Mówił: "zobaczcie, jak stara s... będzie piszczeć". Nic nie rozumiałam, nie zrobiłam przecież nic złego. Schodziłam Panu z drogi...

Sunia została odebrana i przewieziona do kliniki weterynaryjnej.  Efektem braku sterylizacji i ciągłych porodów był rak sutków i gruczołów mlekowych. Mała została poddana już dwóm zabiegom mastektomii. W miesięcznym odstępie zostały usunięte obie listwy mleczne.

Między zabiegami sunia miała wykonane badanie USG, które wykazało torbiele na jajnikach.

Czeka nas jeszcze ich usunięcie oraz sterylizacja Małej. Za kolejny miesiąc wyjęcie śrutu z ciała suni. Zabiegi są oddalone między sobą w czasie ze względu na wiek suni, Mała ma już 16 lat. Prosimy o wpłaty na Małą, sunia przeszła w swoim życiu już bardzo wiele. Za każdą wpłatę bardzo Państwu dziękujemy.