Mówią ze nadzieja umiera ostatnia.. ta nadzieja to ALF

Alf, bo tak go nazwaliśmy, gaśnie tam, gdzie jest. Gaśnie, bo brakuje mu miłości i ciepłego miejsca. Historia chłopaka nie jest oryginalna, nie jest tajemnicza ani krwawa.
 

Jakiś czas temu po Świętach Alf błąkał się po  wsi. Psiaka dokarmiano, ale także przeganiano. Niestety, taki świat, tacy ludzie. Psiaka wyłapał zakład komunalny, a jak każdy sobie wyobraża zakład komunalny zwany ‘’przytuliskiem’’, nie  ma tam dobrych bud, nie dają dobrego jedzonka, nie wyprowadzają na spacer. JEDNYM SŁOWEM - KOSZMAR.

Marzłem, bo słomy nie mieliśmy ani kocyka ciepłego. Siedziałem z moją koleżanką niedoli - ona po pewnym czasie pojechała do domu, a ja zostałem. Zostałem sam jak palec. Było mi zimno. Pewnego dnia jedna Pani przyjechała i powiedziała, że mi pomoże. Jest jedno "ale" - nie mam gdzie iść, jak zawsze nie ma dla nas miejsca. Dla tych kundli...

Dlaczego taki się urodziłem? Może jakbym był rasowy, znalazłby się od razu domek dla mnie, a tak siedzę i z zimna się trzęsę. Jestem mały rudy psiak, który potrzebuje niewiele - troche ciepła, rękę do głaskania, pełną miskę , ciepły kocyk, na którym bym mógł się położyc; na pewno nie pogardzę także fotelem albo kanapą.

Zaświeciło się światełko.. możemy Alfa zabrac do hoteliku, ale na wszystko trzeba mieć pieniążki. Potrzebujemy Was kochani, aby Alf mógł znaleźć ten jeden jedyny dom - trzeba go zabrać stamtąd.

W imieniu Alfa proszę o pomoc!

Zbieramy pieniążki na hotelik i kastrację.