Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Reks i Bella były w hoteliku, radosne, szczęśliwe i bardzo ze sobą zżyte. Osoby, które ulokowały je w hotelu i finansowały ich pobyt, zdecydowały, że zabiorą je do domu adopcyjnego, który w międzyczasie znalazły. Opiekunowie z hotelu rekomendowali nierozdzielanie piesków ze względu na fakt, iż pieski stanowią dla siebie wzajemne oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Mamy nadzieję, że po różnych życiowych turbulencjach odnalazły teraz swoje szczęście w domu stałym i trzymamy za nie mocno kciuki!
Wiecznie pijany właściciel, one głodne i zmarznięte. Jak sobie o nich przypomniał to nawet w dobroci pijackiego serca coś tam rzucił do jedzenia. Nie za wiele, bo przecież pies sam sobie powinien dać radę.
Jak bardzo się napił, a miał złość to kopał i wyzywał nie wpuszczał do domu mimo deszczu czy śniegu. Lata mijały, a ona z synem stały pod drzwiami lub czekały pod sklepem na swego kochanego pana. Nie wiedziały przecież, że życie może być inne, myślały, że wszędzie tak jest, tak żyją inne psy.
Aż do dnia, w którym pojawiła się pewna kobieta, która nie potrafiła przejść obojętnie. Dogadała się z właścicielem i codziennie przywoziła jedzenie. Pomagała też ich panu, bo jednak to człowiek, a on deklarował, że kocha psy, że przy jej pomocy da radę. A one tak bardzo go kochały.
Dwa lata później pan stracił mieszkanie, dostał nowe w blokach socjalnych. W dniu, kiedy dostał klucze, skończyła się miłość do Belli i Reksa. Z dnia na dzień zostały same na ulicy bez ukochanego pana.
Pani, która je karmiła szczepiła i dbała o nie, nie wiedziała co z nimi zrobić, poprosiła o pomoc naszą wolontariuszkę i tak Bella i Reks trafiły do hotelu dla psów.
Niestety, ich szczęście nie trwało długo zaledwie kilka miesięcy. Ale jakie to były miesiące, w końcu wolne kochane i bezpieczne poczuły, że są u siebie nierozłączne ciągle się pilnujące. Na początku nie chciały wychodzić, ale potem pokochały ogród. Bały się tylko podniesionej ręki głosu i wtedy, kiedy wychodziły na spacer i zamykano za nimi drzwi.
Wtedy wpadały w panikę i za wszelką cenę próbowały wrócić do domu. Bały się że znowu zostaną same porzucone.
Któregoś dnia do hotelu przyszedł sms - zabieramy Bellę do domu tymczasowego. Szok przecież od początku było mówione, że Bella i Reksio do adopcji tylko razem, ich miłość i przywiązanie do siebie nie pozwalały rozdzielić tych nie najmłodszych już psiaków.
W hotelu zapanowała konsternacja, pytania czemu? jak można im to robić? Co one biedne przeżyją.
A to co działo się potem można nazwać tylko straszną tragedią Belli i Reksa. Czuły, że coś złego się dzieje widziały zmartwionych ludzi, wiedziały do tego stopnia, że jak przyszło im wyjść z domu, nie chciały tego zrobić, chowały się uciekały, ale na prośbę opiekunki zostały wyniesione na rękach.
Sceny jakie odegrały się później są nie do opisania krzyk rozdzielanych psów próby Reksa, by wciągnąć mamę do domu jej skowyt, próby Reksia by otworzyć drzwi i złapać mamę za szelki i wciągnąć po schodach, wyrwać z ludzkich rąk. Oboje próbowali się schować w domu, gdzie czuły się bezpieczne, płacz pani z hotelu, której serce pękało z bólu i rozpaczy, kiedy widziała jak mama i syn walczą o siebie.
Zapadła decyzja by Belli podać sedalin. Na to nie chciał zgodzić się właściciel hotelu, widząc w jakim stanie jest Bella. Pani opiekunka poszła do samochodu, a pani z hotelu chwilę potem poszła z nią porozmawiać. Okazało się, że pani nie ma pieniędzy by płacić za pobyt psów i dla tego muszą być rozdzielone. W takim razie ja nie chcę pieniędzy, ale one tu zostaną one nie przeżyją rozstania. I tak pani opiekunka zgodziła się na takie rozwiązanie i Bellę i Reksio zostały w hoteliku, jako domu tymczasowym.
Kiedy zadzwonili do nas i wszystko opowiedzieli z płaczem, postanowiliśmy jako stowarzyszenie pomóc tym wspaniałym ludziom, którym serce i sumienie nie pozwoliły skrzywdzić tych psiaków. A hotel biedny, bo więcej psów uratowanych niż hotelowych. No to jak mogli byśmy zostawić ich w takim momencie? Jak nie pomóc? Ale Stowarzyszenie też biedne z długami, dla tego ta zbiórka dla mamy i syna, które po tej historii nie jadły dwa dni nie chciały wychodzić z domu i cały czas pilnowały swoich hotelowych opiekunów.
Biedne bały się, że jak wyjdą ktoś je zabierze. Kochani prosimy o pomoc dla Belli i Reksa. Przecież i psów i ich opiekunów, którzy nie patrzyli na nic, tylko na te biedne psy nie zostawimy samych. Dziękujemy za każdą wpłatę.
Loading...