Konie z piekielnego raju - Daszówka 2018

Closed
Supported by 144 people
2 126 zł (25,01%)

Started: 16 April 2018

Ends: 31 December 2020

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Miały zyskać nowe, cudowne życie. Miały być bezpieczne i szczęśliwe, miały zaznać spokoju i dobrobytu oraz dożyć sędziwego wieku na zielonych pastwiskach otoczone miłością i troską.

Życie zweryfikowało jednak słowa, które krasiły zbiórki pewnej znanej krakowskiej organizacji prozwierzęcej. Zwierzęta zamiast trafić do raju trafiły w sam środek piekła. To piekło zafundowała im sama prezes organizacji, której statutowym celem jest ochrona zwierząt. Zamiast spokoju i błogiego życia zgotowała im głód, chłód, pragnienie, cierpienie, zapomnienie i śmierć (nie tylko głodową, niektóre własnoręcznie pozbawiła ostatniego tchnienia). Jakim trzeba być potworem, by patrzeć w oczy istoty, która nam ufa i pozbawiać ją życia. 



W czwartek - 12.04.2018 r. udaliśmy się na zlecenie prokuratury do gospodarstwa w Daszówce, celem dokonania opisu koni zabezpieczonych w Bereżnicy Górnej (zwierzęta znajdowały się w innym gospodarstwie krakowskiej fundacji, a w czasie interwencji, z nieznanych Policji i Prokuraturze powodów przetransportowane zostały do gminy obok).



Po dotarciu na miejsce okazało się, że koni jest nie 4 a 14, zaś gospodarstwo to opuszczony, niewykończony pustostan porzucony w trakcie budowy. Kiedy podeszliśmy do budynku, który spełniał funkcję stajni, naszym oczom ukazał się przerażający widok. Wewnątrz, na ziemi pokrytej szkłami, drutami i innymi śmieciami stały wychudzone, brudne zwierzęta, w oczach których malowała się już tylko rezygnacja, cierpienie i ból. 



W ciężkim szoku przystąpiliśmy do zleconych nam czynności. Po wejściu do wewnątrz natychmiast otoczyły nas konie. Były wszędzie. Pierwszy podszedł Fejsbuk. Trącał chrapami, szukał czegoś do jedzenia we włosach, w rękawach, w dłoniach, w spodniach; szukał wszędzie. Do niego dołączyły inne konie. Widok tych biednych zwierząt przeszywał serca, zapierał dech, powodował totalną bezładność ruchu i komunikacji. Było to dla wszystkich przeżycie mocno traumatyczne, kiedy otaczało człowieka stado wygłodniałych zwierząt szukających kawałka pokarmu; przepychających się, by być jak najbliżej ludzi, bo przecież może przynieśli coś do jedzenia.




Te z tyłu taranowały te z przodu. Zaczynała się walka, kopanie, gryzienie. To doprawdy okropne przeżycie; zapadające na bardzo długo w pamięci. Być może nigdy nie da się tego widoku zapomnieć, a za każdym razem, kiedy spojrzymy na jedno z tych zwierząt, mimo poprawienia jego losu i dobrostanu, ten obraz będzie powracał. Nie da się tego zapomnieć.



W trybie pilnym dokonaliśmy zleconych czynności i wspólnie z PiW oraz urzędnikami gminy Ustrzyki Dolne podjęliśmy decyzję o natychmiastowym odebraniu zwierząt na podstawie art. 7.3 Ustawy o ochronie zwierząt. 


Dalsze pozostawienie ich pod "opieką" opiekuna prawnego stanowiło realne zagrożenie zdrowia i życia. Wszyscy byliśmy zgodni w tej kwestii. 



W "gospodarstwie" nie było treściwej paszy, a ilość dostępnej paszy nie była wystarczająca (1/4 balotu i około 24 kostek siana, zmagazynowanych na zewnątrz tak, by zwierzęta nie miały do niej dostępu). Brak wody, by ugasić pragnienie koni. Zwierzęta jadły z głodu własne odchody. Nie było również żadnego ogrodzonego wybiegu, który mógłby spełniać rolę pastwiska, gdzie zwierzęta miałyby szansę skubnąć nieco świeżo rosnącej trawy.


W wyniku interwencji pod naszą opiekę trafiły 4 konie - Mgiełka, Neron, Kuba (najprawdopodobniej) oraz mały kuc w typie falabelli. Resztę zwierząt zabezpieczyły inne organizacje, którym z całego serca dziękujemy za bardzo szybką reakcję i działanie.


My już nie prosimy, my błagamy o serce i pomoc dla tych istnień. One niczemu nie są winne. Miały koszmarnego pecha, że trafiły tam, gdzie trafiły. 


Błagamy o środki dla tych biedaków, które miały żyć w raju, a okazało się, że cierpiały w piekle, które zgotował im człowiek. Człowiek, który umocowany statutem swojej organizacji; który tę organizację powołał - miał bronić, chronić i dbać należycie o zwierzęta, a w zamian dał im cierpienie i śmierć.


Wszystkie konie mają problemy skórne, wszoły, grzybicę i liczne rany. Potrzebują natychmiastowej obsługi kowala oraz stosownie zbilansowanej, do ich stanu, paszy. 



Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc; za każdy grosz. Należy im się wreszcie spokój i dostatek, by mogły się cieszyć swoim końskim życiem. Życiem, które kiedyś wielu z Państwa im podarowało dorzucając się do zbiórek na wykup w nadziei, że wszystko będzie dobrze, że wreszcie zaznają szczęścia i spokoju.


Mamy szanse pokazać im, że potrafimy jako ludzie stanąć na wysokości zadania i zwrócić im zdrowie i godność; że dotrzymujemy danego słowa; że, mimo tego co je spotkało, co nie było od nas zależne, nie są nam obojętne.

Będziemy walczyć o ich godny los. Naprawimy każdą krzywdę i znów zaznają szczęścia. Tym razem już do końca swoich dni, w bezpiecznych przystaniach, do których właśnie wszystkie dobiły.

Organiser
0 actual causes
9 ended causes
Supported by 144 people
2 126 zł (25,01%)