Filuś cierpiał na entropium

Filuś to bezdomny kot. Trafił do przychodni weterynaryjnej za sprawą wolontariuszy z Grupy Lokalnej Zwierzaki z Mińska (Fundacji Viva). Mieszkał w rozpadającym się budynku przy stacji pkp. Codziennie igrał ze śmiercią, przechodząc przez tory. Rozchorował się na koci katar i wymagał leczenia stacjonarnego w przychodni. Po leczeniu i kastracji miał wrócić na wolność. Jednak jego losy potoczył się inaczej.


Filuś, pomimo intensywnego leczenia miał cały czas w fatalnym stanie oczy. Nie otwierał ich normalnie, ciągle mrużył. Widać było, że sprawia mu to duży dyskomfort. Nie pomagały zakraplane krople ani antybiotyk. Podczas szczegółowego badania okazało się, że Filuś cierpi na entropium – czyli wywinięcie powieki. Niby żadna straszna choroba, jednak na wolności kot jest z nią skazany na życie w dyskomforcie. Źle ukształtowana powieka podwija się w stronę gałki ocznej. Oko narażone jest na nieustające drażnienie poprzez rzęsy. Można to porównać do uczucia „piasku pod powiekami”. Permanentne drażnienie doprowadza w konsekwencji do uszkodzenia rogówki a to z kolei do powstania owrzodzenia.
 

Filuś trafił do specjalistycznego gabinetu okulistycznego, w którym zadecydowana o konieczności przeprowadzenia zabiegu na powiekach. Filuś przeszedł zabieg bardzo dobrze i choć może się wydawać, że to tylko kosmetyka kocurek może w końcu normalnie otworzyć oczy, nic go nie drażni i nie drapie. Na ten moment czeka na zdjęcie szwów.


Niestety, leczenie Filusia pociągnęło za sobą spore koszty: najpierw lekarze leczyli koci katar, następnie kocurek przeszedł zabieg kastracji, kolejno specjalista okulista zoperował entropium a teraz przed kocurkiem rehabilitacja – jeszcze trochę pochodzi w kołnierzu, by nie  zniszczyć efektu operacji.


Filuś cały czas przebywa pod opieką lekarzy i prosi o pomoc w zebraniu niezbędnej kwoty.