Tosiek zbiera na utrzymanie!

Pewnego dnia na jednym z osiedli na warszawskiej Białołęce pojawił się kotek. Biedak wyglądał na porzuconego domowego kota, nie zachowywał się jak kocur wolnożyjący. Ludzie o dobrym sercu zaczęli go dokarmiać, a oprócz jedzenia dostał coś jeszcze – imię Tosiek.

Podwórkowe kocie chłopaki nie ułatwiały mu życia, dochodziło do sprzeczek, w których Tosiek był na przegranej pozycji. Nie wiedział jak odeprzeć ataki, dodatkowo zaczął bać się również ludzi. „Pomieszkiwał” przy blokach między dwiema ruchliwym ulicami, wszyscy drżeli, aby w popłochu nie uciekł na ulicę. Okolicznym mieszkańcom Tosiek skradł serce, doglądali go i karmili, ale zbliżała się zima i serca pękały na widok Tośka leżącego w kupce liści, na gołej ziemi lub grzejącego się w pobliżu rur ciepłowniczych.

Jak tylko usłyszeliśmy o Tośku, nie mogliśmy pozwolić, aby zima zastała go w takich warunkach. Tosiek znalazł miejsce w domu tymczasowym naszej fundacji. Zawieźliśmy go do weterynarza - nie był zaczipowany. Został zbadany, zrobiliśmy mu testy FIV/FeLV, odpchliliśmy, odrobaczyliśmy, a z czasem zaszczepiliśmy i wykastrowaliśmy (koszty to ponad 600 zł). Tosiek ma już pełną profilaktykę za sobą i jest gotowy do adopcji. Niestety czarne kotki są najmniej pożądane i nikt nie chce go pokochać:(

Tosiek kolejny miesiąc przebywa we wspaniałym domu tymczasowym.  Mieszka z innymi kotkami, a także psem, z którym bardzo się polubił i wciąż się o niego ociera. Około dwóch miesięcy trwał proces otwierania się Tośka na świat. Zaufał na nowo człowiekowi, uwielbia się przytulać, mruczy przy każdym jednym głasku, nie boi się już innych zwierząt i nie podskakuje na każdy dźwięk z otoczenia. Wierzymy, że to dopiero początek jego szczęśliwego życia.

Zbieramy na pokrycie kosztów profilaktyki, a także na utrzymanie Tosia w domu tymczasowym. Dziękujemy!