Małomiasteczkowy kot, małomiasteczkowy pyszczek...

Kot, zwykły kot, dachowiec, lecz jego historia jest wyjątkowa, bo to kot z ciągłymi kłopotami. Jeżeli jest gdzieś nieszczęście to kot Kłopot zawsze jest właśnie w tym miejscu.

Podrzucono go pod naszą siedzibę bardzo chorego, z jelitami na wierzchu, całego w fekaliach. Udało się go odebrać z rąk śmierci. Gdy był już zdrów poprzegryzał kable z komputera i trzasnął go prąd. Udało się go uratować. Niestety, kot Kłopot musi wsadzić głowę do każdego słoika, puszki czy torby. Już rozbijaliśmy słoik z jego głową w środku. Wypuszczamy go na zabezpieczone podwórko w naszej siedzibie, ale nawet tam znajdzie coś, na czym może się skaleczyć, zawisnąć lub ugrzęznąć.

To najdroższy kot świata, co tydzień jest w gabinecie u weterynarza. Ciągle coś! Wrócił dwa razy z adopcji, bo jest łobuz. Teraz musiał mieć usunięte wszystkie zęby, bo połamał sobie je na metalowym ogrodzeniu, chcąc przegryźć pręty. Czy komuś wpadłoby to do głowy? Co mamy robić?

Jest z nami i będzie już zawsze. 

Czy możemy prosić o pomoc? Ten kotek jest inny niż wszystkie kocurki. To łobuziak wyjątkowo rozrabiający. A jego pomysł na życie, to szalony taniec na linie. Ale on też chce żyć i my to szanujemy tylko na  jego ekscesy brakuje nam funduszy.

Czy ten "wariatunciu" może liczyć na Wasze drobniaki? 

Za kota Kłopotka mamy kolejną nieopłaconą fakturę, tym razem za chirurgię stomatologiczną.