Na start w lepsze życie...

Mamy wiosnę. Przyroda budzi się do życia. Jest pięknie. Niestety nie dla wszystkich.

W jednej z podrzeszowskich miejscowości ciężarna kotka doczekała się swoich maluchów. Nikt nie zadbał o kastracje tej kotki, to taki standard większości podkarpackich wsi... Dostajemy pierwsze w tym roku zgłoszenie dotyczące kociąt. Cztery malutkie kotki są od dłuższego czasu same, rozpaczliwie płaczą i to zaalarmowało kogoś, poruszyło w końcu ludzkie serce i pochylono się nad nimi.

Na miejscu wolontariusze zabezpieczają przeraźliwie głodne i zmarznięte kocie dzieci. Gdzie jest matka? Nie wiadomo. Może zginęła pod kołami samochodu, a może została zamknięta w komórce przez swoich ludzi, którzy pozbyli się problemu w postaci kolejnych kotów? Matki nie ma. Nikt także nie chce zająć się osieroconym miotem, nie mogą pozostać same w starej stodole.

Kotki zostają zabezpieczone i  trafiają do szpitala, gdzie udzielona jest im niezbędna pomoc. Zostają ogrzane, nakarmione, i odrobaczone z pasożytów zewnętrznych. Oszacowano, że mają ok. 4 tygodnie. W tym wieku nie są w żaden sposób samodzielne.

Na szczęście udaje im się znaleźć dom tymczasowy. Opieka nad takimi maluchami jest wymagająca:  karmienie butelką co kilka godzin, utrzymywanie odpowiedniej temperatury, masowanie brzuszków, gdyż same jeszcze nie wydalają. Na domiar złego jedno z małych ma ropień na łapce, trzeba było wprowadzić leczenie antybiotykami.

Pomimo tak trudnego startu kociaki chętnie jedzą, przybierają na wadze, są zdrowe.

Ale to dopiero początek walki o ich lepsze jutro. Czeka ich kolejna profilaktyka przeciwpasożytnicza, a potem seria szczepień. Dlatego prosimy, pomóż nam w zapewnieniu im jak najlepszego startu w życiu.

One mają opiekę, ale potrzebują specjalistycznego mleka, karmy baby, środków na pokrycie kosztów weterynaryjnych. Każda nawet najmniejsza pomoc będzie dla tych maluchów ogromnym wsparciem.