Zaświećmy im słońce po burzy!

Closed
Supported by 1 687 people
78 587 zł (78,58%)
Adopcje

Started: 01 February 2022

Ends: 30 June 2023

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Przez lata jej działalności Fundacja S.O.S. dla Zwierząt pomogła ogromnej ilości zwierząt – trudnej do zliczenia. Kilka tysięcy psów, kotów, kilkaset koni otrzymało pomoc. Rok w rok i dzień za dniem. Pomagali i pomagają także ludziom. Znam ich od lat, bo mnie także udzielili pomocy – bezinteresownie, bez wahania.  Teraz piszę ten tekst, bo im potrzebna jest pomoc. Tu i teraz.

Ostatnie lata to czas kiedy wszystkie siły sprzysięgły się chyba, aby ich zatopić albo zdmuchnąć zapał z jakim działają. Internet pełen jest nawoływań – „pomóżcie, bo nie mamy jak działać”, „pomóżcie, bo mamy dziesiątki zwierząt pod opieką”. Ta Fundacja jest jednak inna – oni planowali i planują swoje działania i starali się mieć zawsze plan „B”. Aneta i Jarek mówią, że zwierzęta trzeba traktować poważnie, bo one na to zasługują. Nie wolno działać bez przygotowania i zaplecza, że zwierzęta to odpowiedzialność. Zawsze jest plan, zapasy karmy na rok, pomysły na to co dalej. Fundacja S.O.S. dla Zwierząt to jest i było miejsce, gdzie zarząd Fundacji i Rada pracuje przy zwierzętach każdego dnia – sprzątając odchody, myjąc, karmiąc, towarzysząc w leczeniu, zdrowieniu. Towarzyszą zwierzętom w odchodzeniu, kiedy to konieczne i kiedy już naprawdę wyjścia nie ma.

To ich krzyż i wielka radość jednocześnie. Zawsze mówią – nie wolno kłamać, wymyślać historii, zmyślać łzawych opowieści. Bezdomność zwierząt jest wystarczająco dramatyczna. Nie trzeba jej ubarwiać… Czasy są jednak takie, że trudno się jest przebić z codzienną pracą, bez spektakularnych akcji, specjalnie nagłośnionych i podlanych łzawym tekstem.

To miejsce nie istniałoby bez ludzi, którzy są tu zawsze i od zawsze i na zawsze. Pracują, pomagają jak mogą i na których Aneta i Jarek mogą liczyć zawsze. Sylwia, Aga, Ola, Justyna, Krysia, Natalia, Piotr, Patryk, Jasiek. Nie pozwoliliby napisać „RATUNKU – jest nam ciężko, toniemy, nie dajemy rady finansowo i fizycznie”, bo dla nich to porażka, poddanie się. Jest im jednak bardzo ciężko. Ostatnie lata są koszmarem, sumą i nieszczęść, których zwieńczeniem są straty, jakie poczynił wiatr. S.O.S. dla Zwierząt to tytani – kto by wytrzymał tyle i nadal działał i to tak skutecznie? Dwa lata temu Aneta usłyszała diagnozę - rak. Fundacja musiała radzić sobie bez niej, a kto zna S.O.S. dla Zwierząt wie, że ta kobieta z ADHD to motor Fundacji i jej napęd. Choroba zabrała jej blisko dwa lata życia i na ten czas zabrała ją zwierzętom.

Walcząc z rakiem przechodząc chemię, naświetlania, operacje, pracowała z domu, organizowała adopcje. Tyle mogła. Mówi, że ma problem z układaniem słów, martwi się że ich FB jest taki słaby, ale przecież każdy, kto ich zna, wie dlaczego. Każdy rozumie. Kto z nas znalazłby siłę będąc w takiej sytuacji? Te lata to także czas wybuchu i szaleństwa pandemii. Wirus rządzi światem – odpadły możliwości pozyskiwania środków przez dogoterapię, hipoterapie, edukacje, kwesty i akcje. Środki finansowe były mniejsze, ale chęć do pracy ciągle taka sama. Jarek Motak, opiekując się żoną, nadal pracował dla zwierząt, z tą samą energią.

Teraz Fundacja jest targana inflacją, rachunkami które rosną w szalonym tempie. Energia elektryczna, opał, usługi weterynaryjne, pasze - drożeją tak, że końca nie widać. Wydawałoby się, że to koniec, że limit pecha się wyczerpał, a jednak los szykował kolejną niespodziankę. Z soboty na niedzielę orkan, piekielne wiatrzysko, postanowiło pokazać kto jest górą. Wiatr wyrwał rząd kojców dla psów od podestów, do których były zakotwione. Porozrzucał i uszkodził nowe budy, które czekały na „swoją kolej”. Te używane poprzewracał, pozbawił podłogi albo dachu. Na szczęście trzy psy, których kojce ucierpiały wyszły bez zadrapania, bez skaleczenia. Rano biegały, myśląc ze to zabawa i ze spacer niedzielny będzie szybciej niż zwykle. Wiatr zerwał blachę z dachów innych kojców, z wiaty, inne rzędy kojców poprzesuwał, wyrywając kotwy.

Dach na niedawno przejętym budynku biurowym nie został zerwany, ale poderwany, uszkodzony i woda ze śniegiem wlała się do pomieszczeń od strony północnej. Uszkodzone jest zasilanie automatyki pieca c.o. Zerwało linie zasilającą ciąg budynków starego skrzydła. Drzewa łamały się jak zapałki. Maciejkowice to stary drzewostan. Piękne drzewa dają latem schronienie, cień. Psy i konie uwielbiają ich chłód. Teraz jednak cztery połamane drzewa (ogromne), padając zwaliły ogrodzenia, pastuchy elektryczne na wybiegach dla koni, połamały tyczki, roztrzaskały elektryzator. Wielkie konary rozbiły w puch ule w pasiece. Zginęło wiele rodzin pszczelich, a pszczelarze szacują straty na przeszło 20 tys. zł. Straty są duże, ale nikt nie ucierpiał. Na szczęście ludzie są cali, a zwierzęta zdrowe. Od tragedii było o włos. Przez cała niedzielę przyjaciele Fundacji porządkowali teren i usuwali zniszczenia. Zwierzęta są bezpieczne, a to jest najważniejsze. Państwowa Straż Pożarna z Chorzowa także pomagała – jak zawsze byli na miejscu i pracowali przez wiele godzin.

Fundacja S.O.S. dla Zwierząt da radę. Będą pracowali ponad siły, bo kochają to co robią, bo widza sens, bez pieniędzy jednak to będzie bardzo trudne. Ta zbiórka jest dla nich – żeby mieli na nowe ogrodzenie, na pastuchy elektryczne, na ogrodzenia dla koni, na kojce, na budy, na nową wiatę, na remont dachu, który kolejny wiatr zerwie do zera. Zbiórka na odtworzenie tego co zabrał żywioł i na więcej.

Mają przyjaciół, a każdy, kto tu był wie, że warto pomagać. Ta Fundacja to koło ratunkowe dla zwierząt, a teraz oni sami potrzebują pomocy. Pokażmy, że mogą na nas liczyć!

Organiser
0 actual causes
83 ended causes
Supported by 1 687 people
78 587 zł (78,58%)
Adopcje