Jestem kaleki, ale bardzo chcę żyć...

Mam roczek. Jak byłem mniejszy, straciłem oczko. Nawet nie wiem, jak to się stało, ale chyba nadziałem się na coś ostrego. Urodziłem się w ciemnym miejscu, gdzie do teraz mieszkam. Konie, które ze mną mieszkają, co jakiś czas wyjeżdżają, pakowane na wielkie metalowe wozy. Nie wiem, gdzie jadą, chyba na wycieczkę, bo już nie wracają. Na ich miejsce przyjeżdżają nowe...

Słyszałem, że teraz ja mam już jechać. Mam nadzieję, że w końcu będę odczepiony od łańcucha i będę mógł w końcu biegać, skakać i poczuć wiatr w grzywce. Kochani, bardzo długo szukaliśmy dla ogierka domku z racji przepełnienia stajni. Aż w końcu dzisiaj udało się! Zadzwoniliśmy do handlarza, że ma nie wywozić kasztanka. Kasztanek w poniedziałek miał wyjechać do Włoch... Po dzisiejszym telefonie i rozmowie z handlarzem odroczyliśmy termin jego wyjazdu. Odroczyliśmy dlatego, że nie mamy środków na jego wykup.

Wierzymy, że tak, jak udało się znaleźć mu cudowny domek, cudem uzbieramy na jego życie. Życie wyceniono na 5500 zł. Z racji uszkodzenia oka, będzie potrzebna diagnostyka oczka oraz transport. To również wliczyliśmy w zbiórce i mamy cichą nadzieję, że starczy. Kochani, prosimy o pomoc w uratowaniu tego bidulka. Mamy mało czasu...