Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za okazane Okruszkowi wsparcie. Kotek nadal jest pod opieką fundacji
Kociak, którego widzisz na zdjęciu ma na imię Okruszek. Nie, nie dlatego, że jest taki malutki i słodki. Dlatego, że jest mięciutki, jak Puszek - Okruszek z piosenki dla dzieci też nie. Nasza wolontariuszka dała mu na imię Okruszek, bo jak stwierdziła, wyjadając okruszki z osiedlowego śmietnika, smutnymi oczami, rozpaczliwie wypatrywał pomocy. Posłuchajcie jak opowiada o jego znalezieniu.
„Był środek nocy. Wracałam do domu. Dojechałam na osiedle, zaparkowałam auto i szybkim krokiem ruszyłam w stronę klatki. Noc była wyjątkowo paskudna: zimno, mgliście i wilgotno. Termometr w samochodzie pokazywał 3°C. Marzyłam już tylko o gorącej kąpieli i ciepłym łóżku. Kiedy idąc do domu, przechodziłam koło pergoli śmietnikowej, coś się zatłukło, zaszeleściło. Wystraszyłam się i odruchowo włączyłam latarkę w telefonie. Poświeciłam w głąb śmietnika. Wtedy między kratami zobaczyłam młodego kociaka.
Nie uciekł na mój widok, tylko bacznie wpatrywał się we mnie. Przyglądnęłam mu się, nie był to żaden z osiedlowych kotów. Na pewno nie widziałam go tu nigdy wcześniej. Przykucnęłam i zawołałam go cichutko. Kociak nadal wpatrując się we mnie zaczął mruczeć i ugniatać łapkami zimny beton. Serce mi pękło. Nie miałam cienia wątpliwości, że osiedlowy śmietnik to nie było miejsce dla takiego kociaka. Czy komuś się zgubił? Czy ktoś go porzucił? W taką zimną noc to nie miało dla mnie znaczenia. Wiedziałam jedno – nie mogę go tak zostawić. Szybciutko pobiegłam do domu po transporter i coś do jedzenia. Kiedy przybiegłam za chwilę kociak wciąż siedział w tym samym miejscu i smutnymi, zagubionymi oczami wypatrywał pomocy.
Otworzyłam saszetkę karmy, jeszcze raz przykucnęłam i cichutko „zakiciałam”. Kociak po raz kolejny rozmruczał się i zrobił krok w moją stronę. Chwilę później już go głaskałam. Bez żadnego problemu wzięłam go na ręce i włożyłam do transporterka. Na szczęście nie musiałam się martwić gdzie bezpiecznie umieścić go na noc, miałam wolną klatkę – izolatkę. Przygotowałam mięciutkie posłanie, wstawiłam kuwetę i pełną miseczkę. Kociak wręcz rzucił się na jedzenie, zjadł i zawinięty w kłębuszek spokojnie zasnął.”
Następnego dla Okruszek pojechał na wizytę do weterynarza. Wykonano mu test na białaczkę (wynik ujemny) i dokładnie zbadano. Pani doktor od razu rzuciły się w oczy wychodzące trzecie powieki i nieco wzdęty brzuszek. Co gorsza, kociak miał też biegunkę. Pani doktor zasugerowała, że te objawy mogą być spowodowane ogromną ilością pasożytów w kocim brzuszku i podała preparat przeciw pasożytniczy. Po wizycie Okruszek pojechał do jednego z naszych domów tymczasowych.
Przez pierwszą dobę Okruszek chętnie jadł, dużo spał, a kiedy już odespał nieco kocią niedolę zaczął się bawić i coraz bardziej interesować otoczeniem. Niestety wieczorem kolejnego dnia poczuł się źle. Był osowiały, przestał zaglądać do misek i przyjmował pozycję bólową. Zwymiotował, a ilość robaków, jakie wydalił z siebie była nie do opisania. Dostał kolejne leki, tym razem przeciw bólowe i rozkurczowe. Opiekunka cały czas monitoruje jego stan, bo jeśli podane leki nie pomogą konieczny będzie pobyt w szpitalu.
Dla nas historia Okruszka to kolejny koci dramat i kolejne niemałe koszty. Niestety jak to już bywa przy końcówce roku z naszych oszczędności nie zostało już ani grosza. Ilość kotów przyjęta do fundacji w ciągu ostatniego miesiąca także przeraża. Krótko mówiąc, nie poradzimy sobie bez Waszego wsparcia. Okruszek smutnymi oczami prosił o pomoc w środku nocy. Teraz my prosimy, nie pozostańcie obojętni na jego los. Każda wpłacona złotówka naprawdę ma ogromną moc pomagania.
Loading...