Ofiara bestialstwa ludzi zostawiona na pewną śmierć

Misiu został znaleziony w rowie we wsi Nienadówka w woj. podkarpackim.
Powiadomiono o tym policję i burmistrza miasteczka Sokołów Młp.

Piesek nie ma właściciela. Był od dawna bezdomny. Ale odleżyny świadczą, że kiedyś musiał być na łańcuchu. Misiu ma wskazaną operacje wyjęcia śrutu, gdyż ktoś oddal do niego aż trzy strzały.

Ma anemię i jest bardzo wygłodzony. Ma również liczne odleżyny na lapach. Misiek kuleje na lewa przednia łapę, ale jakoś daje rade z wolnym chodzeniem. 
 
Badania krwi pokazują, że Misiu pomimo licznych kroplówek i żelaza, które dostaje, cały czas traci erytrocyty. USG nie wskazuje jednak na żadne guzy czy obrażenia wewnętrzne.

Jest to według weterynarzy spowodowane albo stanem zapalnym w łapie gdzie znajduje się jeden śrut albo straszna anemia albo też choroba nowotworowa, gdyż spadły tez leukocyty.
 
 
Misiu jest po kroplówkach i jest cały czas na dwóch antybiotykach. Dostaje mnóstwo leków na przewód pokarmowy i żołądek (Ranigast, probiotyk sanprobit, ulgastran) i je drogś karmę gastro sensitive z Royal Canin. Dwa dni uczył się jeść i pić (był bardzo odwodniony, leżał w 35 stopniowym upale przy drodze).
 
Teraz pije i je już normalnie. Załatwia swoje potrzeby fizjologiczne i zdarza mu się pomachać ogonem. Jest jednak słaby. Ołów robi spustoszenie w jego organizmie. Na spacer wynoszę go na rękach, a nie zawsze się daje brać na ręce. Chodzi tez sam ale ma wtedy zadyszkę. Śpi ładnie, ale 2-3 razy w nocy i w dzień ma hiperwentylacje. Wtedy głaskanie pomaga.



Misiu bardzo potrzebuje dom tymczasowy z ogródkiem i bez schodów oraz innych zwierząt. Tutaj u mnie w Śródmieściu on nie ma gdzie załatwiać swoje potrzeby. Myśle, ze Misiu stanie na nogi po wyjęciu srutu, szczególnie tego z łapy. Pozostale śruty sa zlokalizowane w tkance tłuszczowej i nie są aż tak niebezpieczne.