Pilne! Bezdomniaki potrzebują Waszego wsparcia!

Closed
Supported by 748 people
30 050 zł (100,16%)

Started: 06 November 2023

Ends: 31 March 2024

Hour: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Szanowni Darczyńcy,

Zacznę naszą prośbę o pomoc w utrzymaniu zwierząt w nietypowy sposób. Proszę przeczytać całą moją prośbę. Nie wiem ile godzin i dni nam zostało, aby poświęcać się tym potrzebującym zwierzakom, gdyż razem z żoną mamy 156 lat i nigdy nie pominęliśmy potrzebującego pomocy człowieka czy zwierzęcia. Sami żyjemy skromnie, ale godnie. Jak kiedyś ktoś napisał... człowiek jest tyle wart, ile jest warta dobroć, którą dzieli z innymi...

Chciałbym, abyście Państwo ocenili i docenili te kilkanaście lat naszej pomocy dla tych pokrzywdzonych zwierząt.

Komu mamy mówić o problemach wynikających w niesieniu pomocy tym chorym, niechcianym, kalekim zwierzętom. Zima to najgorszy okres w roku. Dlatego zwracamy się do Państwa o pomoc i zrozumienie. Pomimo, że jesteśmy ludźmi wiekowymi, ja 75 lat - żona 80 lat - jesteśmy emerytami, pod naszą opieką znajdują się 4 stare schorowane pieski, 2 pieski są ślepe i głuche, 1 piesek jest po operacji guza w pachwinie i ledwo chodzi. Jednemu pieskowi zbierają się płyny w otrzewnej, jest już 5 miesiąc leczony przez weterynarza, też ponosimy wysokie koszty leczenia tego pieska. Poza pieskami mamy pod opieką jeszcze 47 kotów. Musimy je karmić, leczyć. Pomieszczenia, w których przebywają w okresie zimy są ogrzewane.

Szanowni Darczyńcy, to nie tylko potrzeby wynikają z opieki nad tymi zwierzętami, ale również musimy ponosić opłaty za opał tj. węgiel, drewno, gaz, usługi weterynaryjne, energia, śmieci, żwirek, chemia do utrzymania czystości, posłania dla zwierząt. Za opiekę nad tymi zwierzętami nie pobieramy ani złotówki, fundacja działa na zasadzie non profit. Za każdą darowaną kwotę rozliczamy się fakturami. Nie możemy wyjechać na urlop. Nie możemy mieć wolnych niedziel czy świąt.

Chciałbym zawsze liczyć na Państwa zrozumienie i pomoc, aby w trudnych chwilach, byśmy nie byli sami. Za każdą pomoc serdecznie dziękujemy.

Szanowni Darczyńcy, nie jesteśmy ludźmi tuzinkowymi, żyjemy na świecie i dla świata, z wartościami życia, nie negocjujemy.

Pomagamy niechcianym kotom i pieskom przez 38 lat. Przedstawiam dokumenty z 2000 roku, potwierdzające fakt, na temat naszej działalności. To są niektóre udokumentowane fakty.

W tej chwili mamy 47 kotów i 4 bardzo stare i chore pieski. Koty chorują na koci katar, były szczepione, ale jest jesień i jak przyjęliśmy chorego kota, ten był zarażony kocim katarem i teraz choruje prawie każdy.

Idzie zima, zwierzęta bardzo dużo jedzą. Dziennie wydajemy ok. 200 zł na jedzenie i utrzymanie, a gdzie jest leczenie, żwirek, paliwo, opłaty? Teraz koty biegają po działce, ale zimą mają 120 m 2 wyremontowanych pomieszczeń, w których mieszkają. Pomieszczenia te są ogrzewane. Musimy zaopatrzyć się w opał. Kto ma w domu jednego kotka, czy pieska to wie, ile kosztuje utrzymanie. Z każdej zbiórki rozliczamy się fakturami, zdjęciami, na co wydaliśmy czy wydajemy środki zebrane ze zbiórek. Cokolwiek robimy z darów, to przeznaczamy na utrzymanie zwierząt. 

Tak wygląda wejście zniszczone przez koty.

Teraz chcę opisać, jak zaczęła się pomoc dla tych niechcianych, chorych kotków czy piesków.

Do 1982 roku, mieszkaliśmy prawie w centrum miasta Lubliniec, obok szkoły specjalnej dla chorych dzieci. Byliśmy w miarę dobrze sytuowani. Nauczycielka, znając nasz statut społeczny  i materialny, poprosiła nas czy nie moglibyśmy pomoc tym dzieciom (dzieci pochodziły z różnych warstw społecznych) ofiarując im odzież czy inne potrzebne rzeczy. Skompletowaliśmy 36 paczek i ofiarowaliśmy tym dzieciom. Latem dzieci te przyszły do nas na działkę podziękować nam.

Mieliśmy jednego kotka i pieska, jeden chory chłopiec powiedział - widząc naszego kotka, że mają 5 małych kotów, ale tatuś ich nie chce, czy może je przynieść do nas. Przygarnęliśmy te kotki i od tego czasu zaczęła się nasza pomoc dla tych niechcianych, porzuconych, chorych kotów. W pewnym momencie mieliśmy prawie 100 kotów i 8 piesków. Mało ludzi chciało przygarnąć kota czy psa. I tak już upłynęło 38 lat jak poświęciliśmy swoje życie na niesieniu pomocy tym zwierzętom. Przysłowiowy kur piał naście razy a my nigdy nie wyparliśmy się tego co robiliśmy i robimy dla ludzi i zwierząt.

Będąc jeszcze młodymi ludźmi, nieśliśmy przede wszystkim potrzebującym ludziom, m.in. mieszkańcom Markotu (Marek Kotański założyciel Markotu). Woziliśmy dary rzeczowe, jak i jedzenie, słodycze dla dzieci. Pomagaliśmy starszym osobom, które był same, nie wychodziły z domu, zaopatrywaliśmy ich w jedzenie i opał. Uratowaliśmy rodzinę 4-osobową przed śmiercią, byli zaczadzenie i w ostatniej chwili dobiliśmy się do drzwi, leżąca kobieta jakimś cudem otworzyło drzwi, powiadomiliśmy pogotowie, lekarz stwierdził, to cud, że tak ktoś skutecznie dobijał się do mieszkania i was ocalił. Kazał im w podzięce iść na kolanach do Częstochowy i modlić się na nas, za uratowanie życia.

Pewnej rodzinie spaliło się mieszkanie, poprosili nas czy moglibyśmy im pomóc, zakupiłem materiały budowlane i wyposażenie kuchni, może to i mało, ale na tyle nas było stać. Pewnego razu, starszy potrzebujący Pan, poprosił mnie czy mógłbym mu kupić coś do jedzenia, ja mu kupiłem potrzebne rzeczy spożywcze, jakie potrzebował. Ten Pan zwrócił się do mnie po nazwisku, ja zapytałem, skąd zna moje nazwisko, a on oświadczył: "Pana znają w 3 województwach i ja Pana też znam."

Opisałem Szanownym Państwu część z mojego życia dotyczącej pomocy jak i ludziom, tak i zwierzętom. Za każde napisane słowo odpowiadam własnym honorem. Prosimy o pomoc i z góry serdecznie dziękujemy za zrozumienie.

"Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże" - Dziady, A. Mickiewicz

Supporters

Loading...

Supported by 748 people
30 050 zł (100,16%)