Potrzebują naszej pomocy... miały zakończyć żywot w rzeźni...

Closed
Supported by 111 people
4 024,40 zł (80,48%)
Adopcje

Started: 25 January 2021

Ends: 20 June 2021

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

W 2017 roku wybraliśmy się do Skaryszewa. Do PIEKŁA KONI. Stamtąd nasze konie mają już tylko jeden bilet... Bilet bez powrotu. Starsze konie dostają bilet do rzeźni w Rawiczu, a źrebaki jadą do rzeźni włoskich.... Tak to niestety wygląda. 

Wtedy mieliśmy w zamiarze wykupić tylko dwa konie... Taki był zamiar. Zapewnić dwóm koniom godne, długie życie. Wykupiliśmy w sumie trzy... Trzy klacze. Jedna klacz - ta dodatkowa, została wykupiona na prośbę osoby, która żyła w Anglii i nie mogła osobiście tu przyjechać, ale z całego serca chciała uratować jedno końskie życie. Oczywiście wtedy nie myśląc o konsekwencjach - zgodziliśmy się... Patrzeliśmy w oczy konia i mieliśmy powiedzieć NIE, skoro ktoś oferował pieniądze na wykup?

Kilka zdjęć ze Skaryszewa:

Udało się znaleźć dom dla tego konia pod Warszawą... Wydawałoby się - dobry dom. Był już tam jeden koń i wiele innych zwierząt. Dokumenty oczywiście były podpisane na nas, bo jak to wykonać z osobą za granicą? Wszystkie papiery były na nas. Dopóki osoba z Anglii żyła i dawała pieniądze na utrzymanie konia... Wszystko było super. Niestety Gosia umarła. Skończyły się pieniądze i nagle musieliśmy zabrać konia... Walencja - bo tak ma na imię klacz, była trudnym koniem, chudła - takie dostawaliśmy informacje. Lekarz stwierdził dychawice i problemy z zastawką. Nie chce już do tego wszystkiego wracać... Bo to jest bardzo trudne. 

Stając dosłownie na rzęsach, znaleźliśmy w szybkim tempie inne miejsce dla Walencji. Bliżej nas. Ale to, w jakim stanie do nas wróciła... Wszyscy byli w szoku. Nasza Pani Doktor jak przyjechała do Walencji, to się dosłownie za głowę złapała. To było w czerwcu ubiegłego roku. Nic nie pisaliśmy, nie prosiliśmy o pomoc.... Próbowaliśmy sami to ogarnąć. 

Po dwóch miesiącach pobytu u nas Walencja wyglądała tak: 

Weterynarz, która regularnie przyjeżdża do stajni... Nie poznała Walencji już praktycznie po miesiącu! Także wszystko idzie w dobrą stronę! Dziewczynka nabiera masy, pracujemy nad mięśniami, no i wcale nie jest taka zła, na jaką była nam przedstawiana.

Kolejne dwie wykupione klacze - Atena i Iga. Atenka jest do tej pory pod naszą opieką i są teraz razem z Walencją. A Iga okazała się być źrebna (tak, chcieli sprzedać na rzeź źrebną klacz), urodziła pięknego Iwanka.

Są pod opieką mojej wspaniałej koleżanki. Nigdy nie zostaną rozdzieleni, utrzymanie Igi i Iwana tez jest zapewnione przez moją koleżankę. 

Tak więc pod naszą opieką została Walencja i Atenka. Atenka cieszy się super zdrowiem.

Walencja cały czas dochodzi do siebie i nabiera teraz masy. Długo nie pisaliśmy o koniach... Bo niestety spotkał nas wielki hejt ze strony kilku osób. Oj każdy był wtedy mądrzejszy i wiedział lepiej... Dlatego z obawy o zdrowie naszych koni, musieliśmy znaleźć im miejsce z dala od nieobliczalnych ludzi. 

Miesięczny koszt utrzymania koni to 1000 zł (to koszt hotelu za dwa konie). Dodatkowo regularne wizyty kowala, odrobaczanie. Dla Walencji zamawiamy ogromne ilości pasz i witamin, aby szybciej doszła do siebie. Na mroźne dni trzeba było zamówić ciepłe, grube derki. 

Atenka uwielbia koty : 

A poniżej nasza Walencja, zwana przez opiekunkę Wioletką w dwóch zimowych derkach. Oczywiście cały czas przy jedzeniu... Musi kobitka nadrobić!

Błagamy o pomoc! Już nigdy nie porwiemy się z motyką na słońce... Za kilka uratowanych końskich żyć dostaliśmy okropnie po tyłku. Ale te uratowane konie muszą mieć zapewnione godne warunki do końca ich dni...

Supporters

Loading...

Supported by 111 people
4 024,40 zł (80,48%)
Adopcje