Nasza rodzina prosi o pomoc. Tylko dzięki Tobie uda się przetrwać...

Closed
Supported by 1 333 people
53 800 zł (53,8%)
Adopcje

Started: 15 September 2022

Ends: 01 July 2023

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

W naszym Azylu przebywa ponad 120 zwierzaków, z czego ponad połowa to stali podopieczni 💔 Kryzys w azylu jest ogromny, rezydenci proszą o Twoją pomoc! Boimy się każdego kolejnego dnia. Koszt utrzymania Azylu po podwyżkach to 50 tysięcy na miesiąc❗

Ostatnie dni przyniosły nam wiele trudnych przypadków... Wiemy, że bez Was nie damy rady. Dwa złamane kręgosłupy, łapa do amputacji... eutanazja. Każdy przypadek to 4 różne historie, a takich historii w tym miejscu jest tyle, ile istot, które z nami mieszkają.  Jesteśmy wtedy, kiedy ludzie zawodzą, porzucą, zostawią umierające zwierzę na drodze... Tak, jak na przykład ostatnio Ryś czy Piotr:

W Azylu Fundacji Masz Nosa mieszkają zwierzaki po wypadkach drogowych, odebrane interwencyjnie, znalezione na ulicy czy oddane po śmierci właścicieli. Utrzymujemy się tylko i wyłącznie z darowizn i zbiorek na portalu RatujemyZwierzaki. Pokazujemy naszym podopiecznym czym jest miłość, pełna miska bądź koryto oraz zaufanie. Tutaj odważniejsze psiaki przekonują lękliwe, że dotyk może być przyjemnością, ptaki pokazują innym, jak opalać skrzydła pod gołym niebem, natomiast nasza kocia ekipa uczy nowo przybyłe czworonogi życia w stadzie. Traktujemy ich jak swoją rodzinę. Część z podopiecznych czeka na swoje domy adopcyjne, jednak mamy również stałych rezydentów. Poniżej parę wybranych historii. 

Bubu

Bubu to rezydent azylu Masz Nosa. Jest z nami od 6 lat. Jego historia zaczyna się od tego, że został znaleziony przywiązany sznurkiem do kaloryfera. Po przygotowaniu go do adopcji, znalazł się dom, w którym Bubu miał spędzić resztę swojego życia. Niestety, podczas spaceru uciekł. Trafił z powrotem do Azylu i nie został już adoptowany. Bubu cierpi na dyskopatię. To choroba kręgosłupa, która daje szereg neurologicznych objawów. Wynika ona z wypadnięcia lub przesunięcia tarczek międzykręgowych w kręgosłupie, co prowadzi do ucisku na rdzeń kręgowy i dolegliwości bólowych. W ciągu dwóch lat przeszedł dwie kosztowne operacje, których łączna kwota wynosiła ponad 20 tysięcy złotych. Po drugiej obrażenia były na tyle rozległe, że nie mieliśmy pewności czy wróci do stu procentowej sprawności i czy będzie kontrolował oddawanie kału i moczu. Udało się! Bubu musi mieć ograniczony ruch, nie może biegać po schodach, skakać, ale jest sprawny. W każdej chwili choroba może kolejny raz dać o sobie znać, ale na ten moment Bubu śmiga szczęśliwy po Azylu.

Brendon

Brendon przybył do nas z Ukrainy, w trakcie pierwszego konfliktu w 2016 roku. Był w stanie, w którym, gdzie na podstawie otrzymanego zdjęcia nie dało się zrozumieć ilu łap mu brakuje, a ile mu pozostało... Widzieliśmy natomiast otwarte rany, nienaturalnie wygięte kończyny, a przede wszystkim - jego wolę życia. Słyszeliśmy mnóstwo złych słów o tym, że męczymy zwierzę dla własnej ambicji, a nawet gorsze... Jednak TA wola życia bijąca z jego zmasakrowanego ciała była tak wielka, że zapadła decyzja o leczeniu i rehabilitacji. Psiak ma amputowane obie tylne łapy, a także przeszedł operację wyszycia cewki moczowej, ponieważ uszkodził ją w bólach fantomowych odgryzając sobie penisa.

Obecnie Brendon żyje, ma się świetnie i bryka z kolegami... na dwóch przednich łapach! Jakiś czas temu sprezentowaliśmy mu wózek, ale nie wiedział, co z nim zrobić i odmówił korzystania z tego cudu techniki. Ma swoje ulubione miejsce, gdzie idzie sobie, gdy jest zmęczony lub chce spokoju, by następnego dnia znów nam pokazać swój przepiękny, uśmiechnięty pysk.

Henryk

Kaja 

Kaja jest ofiarą wypadku komunikacyjnego, potrącił ją samochód, a sprawca zdarzenia zbiegł z miejsca wypadku i nie udzielił jej pomocy. Ze zgłoszenia wynikało, że wypadek miał miejsce około 2 h wcześniej i otrzymaliśmy informacje, że Kaja podczas prób przemieszczania, ciągnie za sobą bezwładnie tylne nogi. Długie oczekiwanie w upale i podróż do weterynarza sprawiły, że dostała udaru cieplnego. U Kaji zdiagnozowano uszkodzony pęcherz moczowy, złamany kręgosłup na wysokości siódmego kręgu oraz zwichnięte biodro. Mieliśmy 5% szans na to, że zacznie chodzić i...udało się! Nie kontroluje co prawda oddawania kału i moczu, ale w życiu codziennym radzi sobie świetnie. Musimy zmieniać jej codziennie opatrunki na łapkach, które ściera sobie podczas chodzenia, ale jest pełnym życia, szczęśliwym pieskiem!

Lucynka

Garnek

Kolejna interwencja przyprowadziła do azylu kolejną zaniedbaną kozę. Po raz kolejny okazało się, że była to koza z niespodzianką, niestety matka nie przeżyła porodu. I tak został nam Garnek, kozie dziecko, które z powodu wrodzonego braku odporności musiało zamieszkać w domu i podlegać ścisłej kwarantannie. Garnek została wykarmiona butelką, mieszkała w psim kojcu, chodziła w pieluszce i co dnia rano decydowała, czy dziś jest bardziej kotem, czy psem, ponieważ te zwierzęta towarzyszyły jej w azylowym domu.

Bawiła się z kotami po kociemu, z psami po psiemu, tylko z jej pyszczka uporczywie wydobywało się nic innego, tylko "meeee". Pewnego dnia natura wzięła górę i garnek odkryła, co to w zapasach znaczy moc bodnięcia. W międzyczasie nabywała też odporności, zaczęła więc pierwsze wizyty na wybiegu oraz u swoich ziomków w stodole. Była zawsze grzeczna, ale nie wykazywała wielkiego zainteresowania innymi kozami. Aż pewnego dnia poznała Królika Paszteta i tak Garnek zrozumiała, że jeśli ma wybór, to ona chce być królikiem. 

Teraz jest już porządnie wyrośniętą młoda kozą i mieszka na specjalnie zbudowanym wybiegu w sąsiedztwie swego ukochanego towarzysza. Nadal grzecznie kłania się innym kozom i odpowiada "meeee".

Mała Mu

Niedziela

Tarta

Dostaliśmy zgłoszenie o kocie wolnożyjącym z krwawiącą raną przedniej łapki. Tarta zamieszkiwała pustostany, obok kamienic, w samym centrum miasta. Przeszukiwaliśmy budynki, w których było pełno martwych ptaków i gryzoni. Po dłuższym czasie udało się złapać się kotkę, która przez parę godzin uciekała nam z wiszącą i krwawiącą oderwaną łapą. Okazało się, że jej łapka wymaga pilnej amputacji. Aktualnie swoje życie spędza w Azylu. Nie może wrócić na wolność, ponieważ nie poradzi sobie bez przedniej łapki. Z kotami rezydentami dogaduje się wspaniale, człowiek niestety jest dla niej nadal dużym zagrożeniem i nie pozwoliła sobie jeszcze na obdarzenie nas zaufaniem... Ciągle pracujemy nad tą relacją!

Kitluś

Prosimy Was mocno o wsparcie dla nich. Nasze ręce do pracy i Wasze wsparcie to wszystko, co mają i na co mogą liczyć. Bez Was nie zapewnimy Wam tego, co obiecaliśmy im każdego razu patrząc w ich pełne nadziei oczy...

Supporters

Loading...

Supported by 1 333 people
53 800 zł (53,8%)
Adopcje