Rudzia kontra nowotwór - walczymy o kotkę!

Otrzymaliśmy zgłoszenie, że koło marketu chodzi oswojony rudy kocur, który ma najprawdopodobniej koci katar i charczy. Kot podchodził do ludzi, mruczał i ocierał się, ale poza jedną osobą, nikt na niego nie zwrócił uwagi. Szybko udało się kota zabezpieczyć - osoba, która go podniosła, wyczuła "dziurę" w brzuchu, która w dodatku krwawiła, więc na sygnale zawiozła kota do gabinetu weterynaryjnego, a my w tym czasie powiadomiliśmy lecznicę telefonicznie, że wieziemy dość pilny przypadek.

Rudy kocur okazał się rudą kotką, w dodatku z gigantycznym guzem listwy mlecznej, który perforował, stąd krwawienie. Poza tym kotka bardzo ciężko oddycha - jak gdyby próbowała coś odkrztusić. Rudzia zostaje na razie w lecznicy - koniecznie musimy odczekać, aż będzie na czczo, by wykonać badania krwi. Jeszcze dziś zrobimy RTG i USG, by sprawdzić, czy nowotwór dał przerzuty - i jeśli tak, to ile i gdzie.

Bardzo prosimy o wsparcie - wiemy, że grudzień to trudny okres finansowy dla wielu z Was, ale nie możemy przejść obojętnie obok kotki w takim stanie. Będziemy o nią walczyć i zrobimy wszystko, by Rudzi pomóc. Wiemy również, że bez Was się to nie uda... Dlatego za każdą wpłatę będziemy bardzo wdzięczni! 

Nie wiemy, jak Rudzia trafiła pod sklep ani czy miała dom. Jeśli go miała - nie umiemy sobie wyobrazić, dlaczego nikt wcześniej jej nie pomógł... Rudzia to wspaniała koteczka, bardzo rozmruczana i pragnąca kontaktu z człowiekiem, więc mamy nadzieję, że Mikołajki - dzień, w którym została zabrana - to dla niej początek lepszego życia.