Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo dziękujemy za pomoc w opłaceniu długiego leczenia Sanrisy.
Kotka wyzdrowiała, została wysterylizowana i znalazła nowy kochający dom.
„[…] Ja wiem - obojętność, jak cierń, ostry ból.
Ciągle jeszcze mieszka w ludzkich sercach
Ja wiem […]”
Ryszard Riedel
Tymi słowami piosenki zespołu Dżem można w skrócie podsumować historię pewnej kici… ale zacznijmy od początku.
Dzień jak co dzień, parking przed jednym z bardziej obleganych sieciowych supermarketów. Gwar, tłumy klientów: ludzi zabieganych, pochłoniętych swoimi sprawami, ludzi, u których w spojrzeniu dostrzec można głębię… Głębię oceanu obojętności; bo jak inaczej można to opisać, skoro tuż za rogiem rozgrywa się dramat.
Przy koszu na śmieci, na niskich nóżkach, skulona ze strachu stoi ona – młoda kicia, która nie ma nawet sił wygrzebywać resztek jedzenia tylko wylizuje z betonu coś, co wykapało ze śmietnika. Czy nikt jej nie widział? Patrzyło wielu, lecz nikt nie chciał dostrzec, bo przecież wygodniej być obojętnym, bo przecież mam tyle swoich spraw…
Na całe szczęście w podmarketowym tłumie znalazła się jednak osoba, która patrzy nie tylko oczami, lecz przede wszystkim sercem, która potrafiła odłożyć swoje ważne sprawy (a wierzcie mi ma ich wcale nie mniej od was) i pomóc biednemu zwierzęciu. To dzięki tej osobie dla Sanrisy zaświeciło słońce.
Kiedy podeszła do kici, ta z początku schowała się za jednym z kontenerów. Jednak zachęcona cichym szeptem i spokojnym głosem, początkowo nieśmiało, potem bardziej odważnie, wyglądnęła z ukrycia. Najpierw ocierała się o koszyki, potem o beton, po którym zaczęła się turlać.
Podchodziła coraz bliżej, aż w końcu się odważyła, pozwoliła się pogłaskać, by chwilę później ufnie wtulić się w obcego człowieka, w którym jednak wyczuła przyjaciela. W mgnieniu oka pochłonęła całą saszetkę kociej karmy po czym wdrapała się na kolana swojej wybawicielki i usnęła.
Była tak wyczerpana, że spała całą drogę do lecznicy. Kicia miała dużo szczęścia, jej tajemniczą wybawicielką okazała się być wolontariuszka Fundacji Felineus, która doskonale wiedziała jak otoczyć zwierzątko najlepszą opieką.
W lecznicy okazało się że stan zdrowia niespełna rocznej Sanrisy, bo tak dostała na imię, jest kiepski. Mocno wychudzona z anemią, zakleszczona, zarobaczona, a na dodatek, przypałętało się do niej paskudne zapalenie spojówek z ropnym wyciekiem.
Po wyleczeniu Sanrisę czeka oczywiście jeszcze sterylizacja i szczepienia. Na ten moment wiemy, że jej leczenie będzie długie i kosztowne. W dodatku jest to kolejna kocia bieda przyjęta pod skrzydła fundacji w ciągu ostatnich tygodni, więc jak nie trudno się domyślić fundacyjne konto świeci pustkami.
Patrząc jednak w jej zapłakane oczy, widząc jak lgnie do człowieka i pragnie z nim kontaktu, nie możemy przecież odmówić jej pomocy. Nam się udało wyłowić Sanrisę z oceanu ludzkiej obojętności, dać jej szansę na przeżycie, a w przyszłości także na kochający dom. Ty również możesz pomóc! Możesz pomóc w opłacaniu jej leczenia i rekonwalescencji. Możesz pokazać, że tak jak my, Ty również nie jesteś obojętny.
Loading...