Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Doprawdy nie wiem, jak zacząć. To, co chcę Wam przekazać, zdarzyło się w jeden weekend. No może oprócz Kiwi, zacznijmy od niej.
Kiwi - nasza kiwaczka. To kotka, która została znaleziona na działkach. Gdy ktoś na nią popatrzy, myśli sobie - całkiem zdrowy kot! Kiwi trzepie głową, została ustabilizowana na tyle, by dość normalnie funkcjonować, ale o normalności mówić na razie nie można. Podjęłyśmy decyzję o jak najszybszym objęciu jej opieką, ponieważ jako kot bezdomny z pewnością by umarła. Długo przebywała w lecznicy. Jutro zagości w naszym azylu, będzie nadal przyjmowała leki.
Pierwszą interwencją w miniony weekend była kotka z wypadku - Misia. Ma zmiażdżony ogon, złamaną panewkę biodrową. Jest na silnych środkach przeciwbólowych, ogon zaczyna się ładnie goić. Czekamy. Możliwe, że biodro zacznie się goić i nie będzie konieczna operacja. Na tę chwilę ma się jak najmniej przemieszczać. Ona i tak nie chodzi. Załatwia się pod siebie a każde dotknięcie sprawia jej ogromny ból.
Bubu został wyrzucony z domu w sierpniu. Nie radził sobie i fizycznie i psychicznie. Mimo, że sąsiedzi robili wszystko, by jakoś przetrwał, podupadł na zdrowiu. Ma bardzo wysoką leukocytozę, świerzb w uszach, dramat w pyszczku, strupy na ciele. Jest również niewykastrowany. Jak tylko wyniki krwi się poprawią, będzie poddany zabiegowi. W tej chwili również przebywa w lecznicy.
Teraz pora na Gandalfa. Dostałyśmy zgłoszenie aż z Gąsek, że kot jest w kiepskim stanie. Ma koci katar, biegunkę, zmiany w uszach i w pyszczku. Wyszły też problemy z nerkami. Został w szpitaliku- nerki przez 3 dni będą przepłukiwane, oby te zmiany były odwracalne. Konkretnym leczeniem będzie można się zająć, gdy ustabilizuje się sytuacja z nerkami. Tylko dzięki miejscu w Domu tymczasowym Odlotowych kotów byłyśmy w stanie wspólnymi siłami mu pomóc.
Kaja- maluszek znaleziony przez dziewczynę, która poprosiła o pomoc Panią Olę. O ile Pani Ola była w stanie zabezpieczyć w domu malucha, tak koszty opieki weterynaryjnej nie była w stanie udźwignąć. Postanowiłyśmy pomóc, tym bardziej, że mała była w kiepskim stanie: nie jadła, nie piła, miała biegunkę. Na szczęście udało się ją przez weekend ustabilizować, została wypisana, dostaje leki.
W weekend zostałyśmy poproszone również o pomoc w ratowaniu 3 maluszków z działek. Mają koci katar, pozaklejane oczy, biegunkę. Rokowania są ostrożne, choć odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że testy na panleukopenię są ujemne. Są wzmacniane kroplówkami, dostają antybiotyki. Na działce pozostały jeszcze 2 maluszki w lepszym stanie, dostają antybiotyki do karmy.
Telefon z lecznicy - prośba o pomoc w ratowaniu dziadka, który okazał się świetnym miziakiem. Mimo że na działkach prawdopodobnie spędził całe swoje życie. Jego organizm jest wyniszczony, ma stan zapalny w uszach. Jedno ucho będzie operowane.
Ciosem w samo serce jest nasz azylowy Ropuszek. Ma szczególne miejsce w naszych sercach. Jest to pierwszy podopieczny w azylu i ma białaczkę. Do tej pory pięknie funkcjonował, ale nadszedł słabszy moment. Do momentu, kiedy nie czuje bólu i możemy go ratować- tak właśnie będzie. Dostaje leki, brana pod uwagę jest terapia interferonem.
Nie jesteśmy w stanie tego sami udźwignąć. Wkładamy w pomoc zwierzętom całe serca i tyle pieniędzy, ile tylko jesteśmy w stanie, by je ratować. Ale to nie wystarcza. Za każdym razem mamy nadzieję, że nam pomożecie. I nigdy się nie mylimy.
Mam nadzieję, że i tym razem się uda, inaczej polegniemy.
Faktury, które do nas dotarły, a to jeszcze nie wszystkie! 7999 zł mamy do zapłaty już- część do 17.12, druga tura do 30.12
Loading...