Bezdomniaki skazane na tułaczkę. Zbieramy na leczenie!

Closed
Supported by 77 people
3 800 zł (44,7%)

Started: 30 November 2020

Ends: 01 March 2021

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Doprawdy nie wiem, jak zacząć. To, co chcę Wam przekazać, zdarzyło się w jeden weekend. No może oprócz Kiwi, zacznijmy od niej.

Kiwi - nasza kiwaczka. To kotka, która została znaleziona na działkach. Gdy ktoś na nią popatrzy, myśli sobie - całkiem zdrowy kot! Kiwi trzepie głową, została ustabilizowana na tyle, by dość normalnie funkcjonować, ale o normalności mówić na razie nie można. Podjęłyśmy decyzję o jak najszybszym objęciu jej opieką, ponieważ jako kot bezdomny z pewnością by umarła. Długo przebywała w lecznicy. Jutro zagości w naszym azylu, będzie nadal przyjmowała leki.


Pierwszą interwencją w miniony weekend była kotka z wypadku - Misia. Ma zmiażdżony ogon, złamaną panewkę biodrową. Jest na silnych środkach przeciwbólowych, ogon zaczyna się ładnie goić. Czekamy. Możliwe, że biodro zacznie się goić i nie będzie konieczna operacja. Na tę chwilę ma się jak najmniej przemieszczać. Ona i  tak nie chodzi. Załatwia się pod siebie a każde dotknięcie sprawia jej ogromny ból. 

Bubu został wyrzucony z domu w sierpniu. Nie radził sobie i fizycznie i psychicznie. Mimo, że sąsiedzi robili wszystko, by jakoś przetrwał, podupadł na zdrowiu. Ma bardzo wysoką leukocytozę, świerzb w uszach, dramat w pyszczku, strupy na ciele. Jest również niewykastrowany. Jak tylko wyniki krwi się poprawią, będzie poddany zabiegowi. W tej chwili również przebywa w lecznicy. 

Teraz pora na Gandalfa. Dostałyśmy zgłoszenie aż z Gąsek, że kot jest w kiepskim stanie. Ma koci katar, biegunkę, zmiany w uszach i w pyszczku. Wyszły też problemy z nerkami. Został w szpitaliku- nerki przez 3 dni będą przepłukiwane, oby te zmiany były odwracalne. Konkretnym leczeniem będzie można się zająć, gdy ustabilizuje się sytuacja z nerkami. Tylko dzięki miejscu w Domu tymczasowym Odlotowych kotów byłyśmy w stanie wspólnymi siłami mu pomóc.

Kaja- maluszek znaleziony przez dziewczynę, która poprosiła o pomoc Panią Olę. O ile Pani Ola była w stanie zabezpieczyć w domu malucha, tak koszty opieki weterynaryjnej nie była w stanie udźwignąć. Postanowiłyśmy pomóc, tym bardziej, że mała była w kiepskim stanie: nie jadła, nie piła, miała biegunkę. Na szczęście udało się ją przez weekend ustabilizować, została wypisana, dostaje leki.


W weekend zostałyśmy poproszone również o pomoc w ratowaniu 3 maluszków z działek. Mają koci katar, pozaklejane oczy, biegunkę. Rokowania są ostrożne, choć odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że testy na panleukopenię są ujemne. Są wzmacniane kroplówkami, dostają antybiotyki. Na działce pozostały jeszcze 2 maluszki w lepszym stanie, dostają antybiotyki do karmy. 

Telefon z lecznicy - prośba o pomoc w ratowaniu dziadka, który okazał się świetnym miziakiem. Mimo że na działkach prawdopodobnie spędził całe swoje życie. Jego organizm jest wyniszczony, ma stan zapalny w uszach. Jedno ucho będzie operowane. 

Ciosem w samo serce jest nasz azylowy Ropuszek. Ma szczególne miejsce w naszych sercach. Jest to pierwszy podopieczny w azylu i ma białaczkę. Do tej pory pięknie funkcjonował, ale nadszedł słabszy moment. Do momentu, kiedy nie czuje bólu i możemy go ratować- tak właśnie będzie. Dostaje leki, brana pod uwagę jest terapia interferonem.

 Nie jesteśmy w stanie tego sami udźwignąć. Wkładamy w pomoc zwierzętom całe serca i tyle pieniędzy, ile tylko jesteśmy w stanie, by je ratować. Ale to nie wystarcza. Za każdym razem mamy nadzieję, że nam pomożecie. I nigdy się nie mylimy.
Mam nadzieję, że i tym razem się uda, inaczej polegniemy.

Faktury, które do nas dotarły, a to jeszcze nie wszystkie! 7999 zł mamy do zapłaty już- część do 17.12, druga tura do 30.12 

Supporters

Loading...

Supported by 77 people
3 800 zł (44,7%)