Żyłabym, gdyby ktoś mnie wysterylizował. Nie cierpiałyby moje dzieci.

Closed
Supported by 67 people
2 060 zł (11,77%)

Started: 12 February 2016

Ends: 05 May 2016

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Sterylizacja kotek wolnobytujących jest priorytetem wolontariuszy Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!) . To najbardziej humanitarny i efektywny sposób zapobiegania bezdomności kotów.

Dlaczego to takie ważne?

Co roku, na terenie miejskich blokowisk, na świat przychodzi wiele tysięcy kocich maluchów. Większość z nich nie przeżywa nawet roku, znaczna część umiera w ciągu pierwszych dwóch - trzech miesięcy. Umierają z powodu chorób lub giną pod kołami samochodów. Przed śmiercią cierpią, często z powodu kociego kataru tracą oczy. Umierają również wycieńczone porodami matki. A wtedy wtedy maluchy giną z głodu.

Brzmi to strasznie. Dramatycznie. Brutalnie. Niestety, tak wygląda rzeczywistość. Z nią stykają się na co dzień wolontariusze PKDT. Widzieli to na własne oczy, widzieli wystarczająco dużo, by chcieć sterylizować. Sterylizować jak najwięcej! Każda wysterylizowana kotka to średnio 10 kocich bied mniej w jednym roku.

Zabiegi chronią też same kotki. Pozwalają nie rodzić kilka razy w roku. Widzieliście bezdomną kotę, która odkarmia kolejne maluchy? To najczęściej szkielecik. Kto z ludzi chciałby rodzić co kilka miesięcy? Wysterylizowana kotka wolnobytująca to zwierzę, które otrzymało nowe życie. Dobre i zdrowe. Sterylizacja pozwala uniknąć ropomacicza, zmniejsza ryzyko nowotworów listwy mlecznej. Chroni przed chorobami strasznymi, bolesnymi, śmiertelnymi.

W 2015 roku wolontariuszom PKDT udało się poddać zabiegom sterylizacji 600 kotek. To kilka tysięcy mniej kocich bied w tym roku. To też mnóstwo pracy, ale nikt nie narzeka, wolontariusze chcieliby powtórzyć ten sukces. Wyobrażacie sobie kolejne 6000 kotów mniej?

Ale wolontariuszki, aby mogły działać, potrzebują funduszy. Zabiegi częściowo finansowane są przez Urząd Miasta, jednak, żeby przystąpić do projektów miejskich, potrzebny jest wkład własny. Gotówka, która wolontariusze mogą mieć tylko i wyłącznie dzięki wpłatom darowizn od ludzi wielkiego serca.  Konkursy na pierwsze miejskie fundusze już niedługo zostaną ogłoszone. Potrzebne 35% wkładu własnego. Otrzymać można 50000 zł. Czyli wkład własny wolontariuszy wynosi 17500zł. Taka kwota to dla wolontariuszy majątek! 

Dzięki otrzymanym pieniądzom PKDT mogłoby wysterylizować 500 kotek! Sytuacja jest patowa. Nie będzie wkładu własnego, nie będzie dotacji.

Bardzo prosimy, pomóżcie!

Na zdjęciach widzicie:

1. Biała Lili. Rodziła wiele lat. Guzy na całej listwie mlecznej. Niestety, nie przeżyła operacji.

2. Czarną kocicę z Owczarni. Rodziła 15 lat. Gdy trafiła do weterynarza, nie było już jak jej ratować. Guzy z listwy dały już przerzuty wszędzie.

3. Nadziejkę – rudawe maleństwo. W lecznicy walczyła o życie kilka miesięcy. Żyje, jednak powikłania chorobowe zniszczyły ją zupełnie. Nie będzie długowieczna.

4. Robaczka – siedzi na kocyku. Po zabraniu z ulicy przeżył miesiąc. Nie udało się go uratować.

5. Maluszka stoczniowego. Leży w wodzie. Matka zginęła pod kołami samochodu. Bez opieki nie dał rady.

6. Dyzio – w rękach wolontariuszki. Koci katar leczony od maja zeszłego roku. Leczenie ciągle trwa. Milion antybiotyków. Endoskopia zatok wykazała e.coli. Codziennie otrzymuje szczypiące zastrzyki.

7. Piratek, w wyniku powikłań po kocim katarze stracił oko.

Potrzebne fundusze na sterylizacje, by takich kotów, jak na zdjęciach, było jak najmniej. Mniej kociego cierpienia. By kotki były zdrowe, a maluchy nie umierały tragicznie. Prosimy o wpłaty.

Organiser
0 actual causes
681 ended causes
Supported by 67 people
2 060 zł (11,77%)