Marszałkowskie maluchy błagają o pomoc!

Closed
Supported by 89 people
3 244 zł (64,88%)
Adopcje

Started: 14 July 2023

Ends: 01 September 2023

Hour: 20:00

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Wczorajszego dnia nie zapomnimy długo. Dzień urlopu, który udało się wziąć, miał być wykorzystany na spotkanie przy "Okrągłym Stole dla Zwierząt" w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, na które zostaliśmy zaproszeni.

Kawa, papieros, sukienka i... telefon. Alarm - w komórce w Terespotockim szóstka kociąt w tragicznym stanie czeka na naszą pomoc! Rzut oka na zdjęcie. Natychmiastowa zmiana planów, e-mail do Urzędu, z informacją, że jednak nas nie będzie, spodnie zamiast sukienki, transportery, łapa, tuńczyk, karma, podkłady, czołówka i w te pędy do Terespotockich (Terespotockiego? Nie wiemy, jak to prawidłowo odmienić).

W drodze zaklinanie losu by udało się wszystkie wyłapać, bo podobno maleństwa dzikawe. Wreszcie dojazd na miejsce. Ludzie, przyjazne piesy, ale nas interesuje tylko komórka. Po cichutku wchodzimy i widzimy "gniazdo" przerażonych, ledwie żywych kociąt Jeden, drugi, piąty, a szóstego nie ma.

Czuje się w dłoniach, że to szkieleciki. Przybiega zaniepokojona kocia mamusia, gospodyni łapie ją i szybko zamykamy kotkę w transporterze. Musimy znaleźć ostatnie kocię, ale w komórce jest tyle schowanek, że pomimo stawania na rzęsach kociaka nie widzimy.

Przybiega druga mamusia (okazało się, że to kociątka z dwóch matek), gospodyni chwyta ją i pomimo protestów udaje się ją zamknąć w transporterze. Nie ma ulgi, ponieważ nadal brakuje jednego kociaka, jednak upał i stan kociąt nie pozwalają czekać. Umowa z gospodynią taka, że pędzimy do weta, a Ona czeka na małego i gdy tylko się pojawi, łapie i dzwoni na ślepaczkowy telefon. W komórce zostaje wystawiony tuńczyk, woda, której brakowało i nasza nadzieja, że kociak wyjdzie. Z duszą na ramieniu wstawiamy transportery do samochodu i rusza kocia ekipa pędem do lecznicy.

Na miejscu okazuje się, że dwie czarne panieneczki mają oczka tak zniszczone, że pewnie widzieć nie będą. Co tam, najważniejsze, że będą żyć! Kaliciwiroza i herpeswirus prawie je zabiły. Rozległe nadżerki nie pozwalały im jeść, choć i tak nie miały czego. Trójka chłopaczków - dwa węgielki i jeden burasek - też bardzo, bardzo chora, ale z szansą na uratowanie wzroku.

Pierwsza mamusia młodziutka, wychudzona bardzo, ale w niezłej formie. Druga, znacznie starsza, zakatarzona, niemal w całości zrudziała, co zawsze źle wróży. Dziś przejdzie badania krwi i będziemy wiedzieć, czy to wina chorych nerek, czy też "tylko" wynik niedożywienia, wycieńczenia i zarobaczenia.

Leki podane, pojawia się pierwsze nieśmiałe ufff, ale przecież jeden kiciuś został w opałach... Do soboty maleństwa zostają w szpitaliku, potem trafią do naszego domu tymczasowego. Wychodzimy. Samochód i... telefon - jest, jest, jest barakujący kociak! I znowu pęd do Terespotockich. Po drodze przystanek na stacji benzynowej - woda i batony.

Terespotockie witają nas widokiem czarnej, maleńkiej kuleczki zamkniętej w transporterku. Hurrrra! Znowu można oddychać! Papieros, samochód, pęd, lecznica. Maleńki dołącza do reszty rodzinki, już wszyscy są bezpieczni! I chce się żyć! Samochód, dom, papieros, kawa i wieczorne rutynowe aktywności wokół zwierzaków. Jeszcze spacer z psami. Nie, tym razem musiał wystarczyć im ogród, bo nogi iść już nie dały rady. Psy wybaczyły, znają ślepaczkową robotę i chyba rozumieją. 7 godzin w terenie, radość nieziemska, po prostu szczęście i nieopisana ulga.


Kochani, prosimy, trzymajcie kciuki za maleństwa, bo ich stan jest bardzo ciężki. Jeszcze dzień, dwa i nie byłoby ich na tym niedoskonałym świecie. Wreszcie nie będą czuły bólu i głodu! Wreszcie zaczną dobre, beztroskie życie! Muszą wyzdrowieć! Z całego serca prosimy Was o wsparcie dla tych ośmiu uratowanych istnień! Bez Was nie uniesiemy kosztów. Codziennie przyjmujemy kolejne ślepaczki, choć nie codziennie aż tyle na raz.

Każda złotówka na wagę wzroku, a nawet życia!

Z całego serca i z całych sił dziękujemy! Na zdjęciach cała marszałkowska ekipa (tak ją nazwaliśmy roboczo). Terespotockie i niezawodna lecznica Bahati, której z całego serca dziękujemy! W łaciatej ręce ten ostatni, cudem odnaleziony bohater. Przejmujący to widok, ale każdy dzień przyniesie poprawę. Zrobimy wszystko, by tak się stało! Ślijcie moc i najcieplejsze myśli tym udręczonym kruszynkom, prosimy!

Supporters

Loading...

Supported by 89 people
3 244 zł (64,88%)
Adopcje