Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pięknie dziękuję Państwu za udział w zbiórce i wsparcie dla kotów. Zebrane środki zostały w całości wykorzystane na zakup karm.
Zapraszam na nasze pozostałe zbiórki.
Dla Majki. Biegaj bez bólu, kruszynko...
Rodzą się, żyją i umierają bezimienne, tylko garstka ma szansę poznać, co to dom, dostać imię.
Witam Państwa po raz kolejny na mojej zbiórce. Przepraszam, że na jej wstępie jest kotka, której już nie ma, o którą opiekunowie, toczyli długą, ale skazaną na porażkę opiekę. Tak, opiekę, a nie walkę. Najlepszą, jaką można sobie wyobrazić ze smutnym końcem. Decyzją o eutanazji. Jest to jednak myśl przewodnia zbiórki.
Jest to zbiórka dla karmicieli, wielu karmicieli i osób całkiem przypadkowych, które zwracają się do nas z prośbami o pomoc w kosztownym leczeniu, w zwykłym leczeniu, o pomoc w utrzymaniu licznych stad, o których już dawno zapomniano, bo są bezpieczne, a jednak nie znalazły domu. To bardzo przykra sytuacja, gdy robi się coś ponad swoje siły, ponad możliwości swojego portfela. Takim osobom staramy się pomagać. Pani Wioli, Pani Ani, Pani Martynie, innym Paniom i Panom, którzy starają się coś zmienić w swoim otoczeniu.
Nie będzie tu drastycznych zdjęć, drastycznych opisów. To codzienność wielu osób, z którą w pewnym momencie zostają sami. Sami i wiele zwierząt. Tak proste potrzeby, jak odrobaczenie, odpchlenie, szczepienie w pewnym momencie są ponad ich możliwości. Chcę Państwu uświadomić, że nie istnieje pojęcie ogarniętego stada kotów. Choroby mogą pojawić się w każdej chwili, wypadki, nowe zwierzęta mogą dołączyć do stada i przyprowadzić mioty. To wiąże się zawsze z wydatkami i potrzebami.
Ponieważ jako fundacja mamy jedno z najliczniejszych domowych stad w Polsce, jeśli nie najliczniejsze, Państwa wpłaty, za które Pani Prezes zawsze dziękuje, idą na naszych podopiecznych. W sytuacjach takie jak te, gdy chcemy pomóc innym, nie mamy wyboru i musimy zwracać się do Państwa o pomoc, dodatkową pomoc, dodatkowe wsparcie. Nigdy w takich sytuacjach nie myślimy, czy zabieg, leczenie, suma pomocy po prostu, będzie rzędu 200 czy 2000 zł. To tylko pieniądze, a życie nie ma ceny.
Nie chcę opisywać konkretnych przypadków i robić wielu zbiórek na każde potrzebujące zwierzę. Chcę Państwa zachęcić do tej jednej zbiórki, która właściwie pokryje wydatki ostatnich dwóch miesięcy. Nie zbieram na coś, co zrobimy, co planujemy. Zbieram na coś, co już zostało zrobione. Liczę, że zechcą nam Państwo pomóc.
Kilka bohaterów i bohaterek tej zbiórki mam zaszczyt Państwu przedstawić.
Ali, Aluś, bo tak go nazwaliśmy. W lutym pojawił się na osiedlu i dołączył do kotów bezdomnych. Odstawał od reszty. Chudy, brudny, obsmarkany, z gołymi plackami na skórze, ale miziasty do ludzi. Wytrwał do kwietnia. Znajoma zgłosiła, że trzeba mu pomóc, bo cienko go widzi. W międzyczasie zrobiliśmy wywiad i okazało się, że niby ma właściciela, lecz niestety się go wyparł. Przypuszczam, że został wywalony przez to smarkanie. Podjęłam decyzję, że wezmę go do domu, bo co miałam zrobić? Pojechałam z nim do weta. Przez 2 tygodnie był na antybiotyku. Ale po odstawieniu nawracał katar i kichanie. To nie był koci katar. Nie będę opisywać jak wyglądało mieszkanie i funkcjonowanie Aliego, bo były momenty, że miałam dość sprzątania. Po kolejnej dawce antybiotyku i nawrocie okazało się, że to polipy. Narośle w nosie, które podrażniają i wywołują objawy obfitego smarkania i kichania. Objawy ustąpiły, ale z nieznanych mi powodów pomimo brania leku mam momenty nawrotu, ale jest to jednorazowe kichanie ze smarkaniem.
Lusia ma 12 lat, podwyższone parametry nerkowe, stan zapalny dziąseł, zęby do leczenia. Majka ma 18 lat i padaczkę, dostaje leki. Zuzia 10 lat, AZP, zabrana "nieprzyjaznych działek".
Rudzia przybłąkała się na działkę, była już zdziczała. Sama skóra i kości.
Czarka znaleziona na ulicy jako mały kotek. Do dziś jest niezdiagnozowana, bo najpierw było podejrzenie nerek i w tym kierunku leczona teraz wyniki nerkowe są w normie, ale coś jest nie tak, bo jest bardzo gruba.
Harold znaleziony akurat 1 listopada, gdzie wszyscy szli na cmentarz, a nikt nie zwracał uwagi na malutkiego wyziębionego kotka w rowie.
Białasia zabrana dosłownie z chlewa z grzybicą.
Rudzik złapany z ulicy z dzikich kotów, do dziś boi się wszystkiego.
Gucio też dziki złapany w mieście z niebezpiecznego miejsca.
Perełka - niechciany piesek błąkający się po ulicy.
Dejzi porzucona do pobliskiego lasu rodzeństwo rozjechane.
Kajtek kot z ulicy był maleńki z katarem.
Feliks tak wyglądał jak został zabrany z ulicy do dziś ma nawracający katar.
A to jest Kłopotek, któremu opłaciłeś operację łapki.
Zachęcam Państwa do wspierania naszych działań. Z góry dziękuję za każdą formę pomocy.
Jacek
Loading...