Wegetacja to nie życie

Closed
Supported by 22 people
1 461 zł (29,22%)
Adopcje

Started: 06 May 2022

Ends: 04 August 2022

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Nieustanna świadomość psich dramatów dookoła potrafi być dołująca i nie jest łatwo ją zrównoważyć satysfakcją z kilkuset udanych adopcji. Problemem numer jeden są także finanse. Od początku istnienia fundacji, zmagamy się z tym problemem nieustannie. Po siedmiu latach naprawdę mamy dość.

Co prawda już dawno zrozumiałyśmy, że nigdy nie będziemy prężnie działającą fundacją, ale bycie cały czas komuś dłużnym jest naprawdę wykańczające. Skąd biorą się tak spore koszty? Z blisko pięćdziesięciu psów, które mamy pod opieką, siedemnaście jest w siedzibie fundacji, czyli za tak zwaną darmochę. Reszta przebywa w hotelach lub na tak zwanych płatnych tymczasach, nie należy ich mylić z normalnym tymczasem, gdzie nic nikomu nie płacimy, jak w przypadku PINTO, KRUCZKA, GINGERA, PLASTERKA i KAROTKI. Pozostałe tymczasy są płatne. Koszt pobytu jednego tylko psa w standardowym hotelu to około 400 złotych plus karma, a kiedy jej nie dosyłamy - 550-600 złotych. Dużo wyższe koszty generują psy w hotelach z resocjalizacją - to RABIN, COLOMBO, MAGIC, SZARADA i KIWI - Ich łączny pobyt to blisko 3500 zł miesięcznie. To tylko 5 psów a gdzie reszta?

Reszta to ponad dwadzieścia psów po blisko czterysta złotych co daje prawie dziesięć tysięcy, w taki oto sposób mamy ponad trzynaście tysięcy za same hotele. A proszę nam wierzyć do zaledwie wierzchołek góry lodowej. W okresie wiosennym każdy z tych psów wymaga zabezpieczenia na kleszcze, każdy, kto ma psa wie, ile kosztuje dobrej jakości obroża czy tabletka, tańsze kropelki nie stanowią ochrony. Każdego miesiąca kastrujemy, szczepimy, leczymy kilka albo kilkanaście psów. Wracając do tematu psów, które przebywają w siedzibie fundacji- codziennie gotowane jest im jedzenie, kupowane na te posiłki mięso, makaron, warzywa. Taka ilość psów sprawia, że wywóz śmieci odbywa się tonami, mamy obecnie osiem bud, siedemnaście legowisk, każde z nich wyścielone jest kocem. Koce się pierze albo wyrzuca, tu i tu koszty. Siedziba fundacji to nieustanne naprawy, dowóz i przygotowanie opału, łatanie ogrodzenia itd. – co wymaga mocnej ręki, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że każdy, kto do takich prac przychodzi pobiera za nie opłaty. Jeżeli chcemy, aby ktoś pojechał z psem do weterynarza albo za inną potrzebą, też za to płacimy. Nie ma nic za darmo, taka jest prawda. Skoro przy jeździe jesteśmy, teraz to są ogromne koszty, a mało nie jeździmy.

Każdy wyjazd w odwiedziny do hotelu co najmniej sto złotych, jak nie więcej. Nie jest również tajemnicą, że jesteśmy z Agnieszką tylko dwie, na co dzień oddalone od siebie o 200 kilometrów. Jeżeli Agnieszka musi opuścić siedzibę fundacji, ja zajmuję jej miejsce. Wbrew pozorom pozostawienie komuś obcemu 17 psów jest niemożliwe. Przy założeniu, że byliby chętni, nauka obsługi zajmuje co najmniej tydzień. A po tym czasie, osoba chętna do pomocy rezygnuje. Codzienna praca, jaką trzeba wykonać w fundacji to ciężka robota, chcąc przy takiej ilości psów zachować porządek. Trzeba też mieć oczy dookoła głowy, żeby psy się nie pogryzły przy karmieniu, wszystkie wróciły ze spaceru, każdy był na swoim miejscu pod koniec dnia. Idźmy dalej, fundacja wymaga księgowego, to dodatkowy koszt tysiąca złotych miesięcznie. Wracając do kwestii transportu to dochodzą koszty utrzymania auta, oficjalnie na fundację mamy jedno a tak naprawdę dwa, które wożą psy i są eksploatowane.

Trzeba je umyć, wyczyścić, bo niejeden raz psy wymiotują, wypróżniają się ze strachu itd. Wtedy cała tapicerka wymaga prania. Są to tak zwane koszty ukryte o których nawet nikt nie wspomina. Podobnie jest z przygotowaniem psów do wyjazdu za granicę, paszport to koszt stu złotych, do tego każdy pies musi mieć obroże, szelki i smycz. Nie mogą być byle jakie, od nich zależy bezpieczeństwo naszych psów. Mnie już jest słabo przy samym tylko pisaniu o tym a przecież cała odpowiedzialność za każdą niezapłaconą fakturę spoczywa na nas. Te kwoty to realna pomoc, nie wymysł, tyle kosztuje ratowanie psów w Polsce.

Bez choćby jednej zbiórki zakończonej sukcesem przedłużamy tylko wegetację, codzienny, nadludzki wysiłek, żeby nie było gorzej, żeby nic się nie zepsuło i nie zawaliło,  żeby dopiąć budżet miesiąca. W pełni zasługujemy na nazwę - fundacja - wegetacja....

Ten post - to błaganie o pomoc. 

Supporters

Loading...

Supported by 22 people
1 461 zł (29,22%)
Adopcje