Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo dziękujemy za Państwa pomoc. Zebrana suma pozwoliła na pokrycie kosztów związanych z jej leczeniem, operacja oraz hospitalizacja. Po operacji Kira powolutku wracala do zdrowia.miała kolo siebie cudownych właścicieli ktorzy robili wszystko zeby sunia wrocila do pelni sil. Niestety pomimo tego, ze wszystko szlo dobrze to i tak będziemy zmuszeni otworzyć kolejna zbiorke, poniewaz po operacji zaczela wdawac sie infekcja a ostatecznie trzeba bylo wyjac plyty ktore draznily okoliczne nerwy. Bardzo dziękujemy za dotychczasowa pomoc w imieniu Kiry oraz jej rodziny.
Hej kochani nazywam się Kira i chciałabym Wam przedstawić swoją historię. Jestem półtoraroczną suczką w typie amstaffa. Uwielbiam, a wręcz kocham wszelkiego rodzaju zabawy, ale najbardziej aportować piłeczki. Kocham to spojrzenie moich ludzi, kiedy wracam do nich z piłką i podkładam im ją pod nogi, żebyśmy mogli bawić się dalej.
Mam duży plac i uwielbiam po nim biegać. Zdradzę Wam w sekrecie, że od zawsze ciekawiło mnie, co jest poza nim i raz jeden nadarzyła się okazja, aby to sprawdzić...
Wskutek kilku (teraz już wiem, że wręcz tragicznych) zbiegów okoliczności wymknęłam się z domu, niepostrzeżenie biegnąc ile mam tylko sił w nogach poza ogrodzenie. Słyszałam wołanie moich ludzi, ale nie chciałam się zatrzymać...
Ta jedna chwila zmieniła moje szczęśliwe życie w piekło... Wpadłam wprost pod koła bardzo dużego auta. Jedyne co pamiętam to huk i potworny ból... oraz ciemność...
Obudziły mnie łzy kapiące na moją sierść z oczu moich ukochanych ludzi. W mgnieniu oka znalazłam się u nich na rękach i pobiegliśmy do naszego auta. Gdy dotarliśmy do kliniki, ludzie, którzy wykonywali mi różne potwornie bolące badania, powiedzieli, że mam zmiażdżoną miednice z uciskiem na narządy wewnętrzne oraz obrzęk mózgu... Uraz, który doznałam, sprawia, że nie jestem w stanie zrobić samodzielnie siusiu oraz oddać kału. Wszystko jest zablokowane odłamkami miednicy. Dawali mi małe szanse, że dożyję do rana.
To smutne, ale wtedy dotarło do mnie, że tego feralnego dnia wszystko się skończyło, że przez to co się stało, mogę już nie zobaczyć moich ukochanych ludzi. A przecież tak bardzo ich kocham... Przecież ja tego nie chciałam... Ja tylko biegłam...
Dostałam ogromną ilość leków, cała noc spędziłam w klinice. Rano moja rodzina dostała informacje, że mój stan jest stabilny, ale jest potrzebna bardzo kosztowna operacja (5 tys. zł oraz hospitalizacja), bez której nie mam szans na normalne życie...
Prawdopodobnie nigdy już nie pobiegnę, ale błagam... Ja chce żyć! Błagam, pomóżcie moim właścicielom, którzy w obecnych ciężkich czasach nie są w stanie pokryć wszystkich kosztów związanych z operacją. Pomóżcie nam w tej walce...
Loading...