Wyszarpana z głębin bezdomności. Dzika sunia błaga o pomoc

Closed
Supported by 39 people
1 670 zł (39,76%)
Adopcje

Started: 15 April 2019

Ends: 15 July 2019

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Dostała na imię Zadra. Skąd...? Od zadry w sercu. Biegała po polach przez rok, może więcej. Uciekała przed ludźmi przerażona, niechciana. Nieraz ją przeganiano, nieraz głodowała. W zasadzie nigdy nie odpoczywała - ciągle musiała czuwać, czy nie nadchodzi ktoś, kto chce ją skrzywdzić.

W końcu na polach urodziła swoje dzieci, chowała je przed złym światem, ludźmi, którzy zgotowali jej to piekło na ziemi. Broniła ich przed innymi psami, lisami, aż w końcu przeniosła je na opuszczoną posesję, w miejsce nadal niedostępne dla ludzi, w balach słomy. W międzyczasie przyłączył się do niej i jej dzieci kolejny, dziki bezdomniak. Szczeniaki przyjechała zabrać fundacja, suczka uciekła... Kilka razy jeździłam, próbując ją złapać. Ale od razu uciekała - jak tylko widziała z daleka człowieka. W końcu pewnego dnia rano zostawiłam klatkę i odjechałam. Wieczorem telefon, że jest! Udało się! Natychmiast pojechałam na miejsce. Biedna sunia próbowała sforsować klatkę - nie rozumiała, czemu jest w zamknięciu, nie wiedziała, że jest bezpieczna. Była przerażona i agresywna. Strach potęgował jej reakcje, człowiek oznaczał dla niej zagrożenie. Miała trafić tylko i wyłącznie na sterylizację, potem miała zostać wypuszczona, bo co to dla niej za życie w zamknięciu? Żadne. Miotałam się pomiędzy tym, co będzie lepsze dla niej w tej sytuacji... Telefony do różnych osób, do behawiorystów, do znajomych. Milion myśli w głowie. 

Miała pełno kleszczy, doszła jeszcze babeszjoza. Jednak szybka reakcja pomogła uniknąć rozwoju śmiertelnej choroby. Sunia dalej gryzła. Jak tylko zobaczyła, że się zbliżam - rzucała się na kratkę. Nie pomagały smaczki, dobre jedzenie. Bardzo wątpiłam, że coś się zmieni. Ale postanowiłam spróbować. Przychodziłam do niej tak często, jak tylko mogłam. Mówiłam do niej, a ona patrzyła przerażonymi oczyma. Pewnego dnia udało się! Pozwoliła się dotknąć, potem pogłaskać, kolejnym razem udało się wyciągnąć jej pozostałe kleszcze. Zaczęła jeść w mojej obecności, a obecnie... Weźmie jedzenie z ręki i zje przy mnie. To olbrzymia zmiana - od psa dzikiego, ze strachu agresywnego do psa, który da się dotknąć, pogłaskać i zje z ręki. Mimo mojej chęci pracy wiem, że nie jest to możliwie na tyle, by jej rzeczywiście pomoc. Zadra musi trafić do hotelu z behawiorystą, w którym specjalista będzie ćwiczyć z nią codziennie. Socjalizacja suni będzie ciężką pracą.

Nikt nie chciał pomoc, a ja nie mam serca nie dać jej szansy i ją wypuścić, skoro coś drgnęło do przodu... W schroniskach z takimi psami nikt się nie szczypie, tylko kończą wiadomo jak. Schronisko dla takiego psa, o ile nie zostanie od razu uśpiony, to podwójny dramat. Zadra jest młoda, ma niecałe 2 lata, waży około 14 kg. Tylko z Wami mogę jej pomóc... Koszt hoteliku na miesiąc to 600 zł, a wiem, że nie dojdzie do siebie w miesiąc, czy nawet 3. Sterylizacja to około 300, szczepienie 70, odrobaczenie, odpchlenie...

Czy damy jej szansę, czy lepiej zwrócić wolność? Jednak co to za życie? Żadne! A zrobiła postępy, dla mnie ogromne... Proszę, pomóżcie jej pomóc, musi się udać!

Kontakt 570240703 

Supporters

Loading...

Supported by 39 people
1 670 zł (39,76%)
Adopcje