Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Na sam koniec tygodnia, kolejna dobra informacja! Wojtuś dojechał bezpiecznie i jest już w stadzie! Osiołki i kucyki (i Pimpuś) przyjęły go ciepło i serdecznie. Jednak zanim dołączył do reszty, przeszedł kwarantannę i odwiedził go również kowal i weterynarz. Wojtusia czeka jeszcze kilka wizyt u specjalistów, którzy podreperują jego kopytka. Jednak na razie może spokojnie odpoczywać i zajadać sianko. 🥕 Ma w końcu do tego pełne prawo i teraz nikt mu tej wolności już odebrać nie zechce.
Dziękuję Wam kochani za wsparcie dla Wojtusia, on też chciał żyć, jednak obronić sam się nie potrafił. Dzięki Waszej pomocy zawsze już będzie bezpieczny ❤️😊
Więcej o Wojtusiu zobaczysz tutaj - https://www.konikimoniki.org.pl/konie/wojtus-2/
Chciałbyś zostać domem adopcyjnym? Tutaj znajdziesz wszystkie informacje https://www.konikimoniki.org.pl/adopcja-realna/
-----
🔸Chętnie odpowiem na pytania:
☎️Adopcje - 666 220 540
📞Ogólne - 570 666 540
✉ fundacja@konikimoniki.org.pl
💗Dziękuję, że pomagasz ratować zwierzęta💗
Wiem, że jesteście tutaj dla wszystkich tych skrzywdzonych i zapomnianych przez świat zwierząt, o które codziennie staramy się walczyć do samego końca. Dzięki Wam życie zyskało ponad 300 zwierząt od początku naszej działalności, a to mam nadzieję nie koniec…
Oprócz Gieni, u handlarza stoi także jeszcze jeden jegomość. Na imię mu dałam Wojtuś, jest również osiołkiem, którego ludzie również pozbawili prawa do życia i odstawili w to miejsce, skąd ucieczka jest niemożliwa. Wojtuś jest wałaszkiem, podobnie jak Gienia pracował z dziećmi i dorosłymi, którzy dzięki niemu poznawali, czym jest miłość do zwierząt, delikatny i czuły dotyk oraz praca ze zwierzęciem. Dzięki niemu, mnóstwo ludzi dziś ma wspaniałe wspomnienia z tymi pięknymi zwierzętami, które niestety są karcone przez ludzi i skazywane na okrutną śmierć w rzeźni. Wojtuś niestety do nich dołączył, jednak jaki był powód porzucenia tak pięknego zwierzęcia, tego nie wiem.
Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz, pomyślałam sobie, że trzeba być ogromnym egoistą, by odebrać mu wszystko, co miał najcenniejsze i przywieźć tutaj, gdzie śmierć stoi na każdym rogu i nie pyta o to, czy chcesz z nią iść, tylko łapie Cię za rękę i zabiera. Tutaj nie ma litości, nie liczy się nic prócz pieniędzy i kilogramów, które wniesiesz na rzeźnicką wagę.
Nie chcę odmawiać mu pomocy, nie chcę, by umierał. Dziś, kiedy już koniec tygodnia, będzie bardzo trudno zebrać dla niego pieniądze. Na całą sumę na wykup nie ma żadnych szans, handlarz, choć kręcił nosem, zgodził się na odroczenie wyroku, pod warunkiem, że do końca dnia zobaczy 1200 zł zaliczki. Do tego jeszcze dziś mamy rozliczenie raty za Atlasa… Nie wiem czy damy radę, nie mam pewności i nigdy jej niestety mieć w takich sytuacjach nie będę. Życie Wojtusia to koszt 4800 zł, dojdą również koszty transportu. Wiem, że to dużo, wiem, że nie każdemu zależy tak bardzo. Rozumiem, bo nie musi. Jednak chciałabym, żeby życie tych zwierząt wyglądało kiedyś inaczej, by mogło być lepsze, barwniejsze i przede wszystkim bezpieczniejsze. Bez małych zmian, które mogą ruszyć to domino, nie ma na to żadnych szans. Dlatego dziś stoję w obronie Wojtusia i wielu innych zwierząt, które w milczeniu błagają o pomoc. One nie potrafią inaczej, nie przyjdą do Ciebie, nie wspomną o swojej tragedii. Pozwól mi to zrobić za nich i proszę, dołącz do ich ratunku. Wojtuś ma niecałe 24 godziny, jeśli nie zdążymy, w sobotę go wywiozą.
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Loading...