Adopcyjniak Pinio potrzebuje Waszej pomocy

Zbiórka zakończona
Wsparło 151 osób
2 140,99 zł (85,63%)

Rozpoczęcie: 13 Marca 2018

Zakończenie: 18 Marca 2018

Godzina: 01:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Witajcie, zapewne nas znacie, ale się przedstawimy jestem Edyta, a to mój 8 letni kawaler Pinio, który był oddawany do schroniska 2 razy.

Adoptowałam go ponad 3 lata temu. Adopcja przeprowadzona była we współpracy z dwiema prozwierzęcymi Organizacjami - Amstafy Niczyje i BEAGLE W POTRZEBIE (tym bardziej jesteśmy dziwni).

Po adopcji okazało się, że Pinio ma padaczkę (ataki nie są częste - ale jesteśmy pod kontrolą lekarza). Choroba ma wpływ na jego agresywne zachowania (doszło do kilku poważnych pogryzień) plus jego pewne zaburzenia (terytorializm, lęk separacyjny) zostały w większości opanowane dzięki pomocy behawiorysty. Na co dzień Pinio jest przekochanym łakomczuchem, który pomimo głębokiego snu, budzi się na dźwiek otwieranej lodówki. :) Uwielbia podróżować, chodzić po górach, pływać i... leżeć pod kocykiem.

Pinio zazwyczaj był okazem zdrowia, ale... zaczął robić siku w domu. Na początku były to przypadki sporadyczne, dlatego byłam pewna, że wszystko jest związane z padaczką bądź problemem emocjonalnym. W październiku było to już na tyle częste, że zaczeliśmy diagnostykę. Nasi lekarze przyjmują w Zdrowym Zwierzaku w Krakowie.

Tam Najpierw wykonaliśmy USG i okazało się, że Pinio tuż obok pęcherza posiada guza o wielkości 4x6 cm i wymaga jak najszybszej operacji. Po usunięciu materiał został wysłany do badania - okazało się, że był to naczyniakomięsak - rak z największą przerzutowością. Głównie na śledzionę, serce, płuca...

Kontrolne USG jamy brzusznej nie wykazało żadnych przerzutów, aczkolwiek lekarz wykonał 3 zdjęcia RTG w klatce piersiowej, które niestety wykazało guza w okolicach serca. Znowu rozpoczęła się diagnostyka... Tym razem zostaliśmy skierowani do bardzo dobrego kardiolog.

USG serca wykonywaliśmy w Klinice Retina. Badanie wykazało, że zmiana jest mała i znajduje się w prawym przedsionku serca i, że ze względu na wcześniejszą diagnostykę podejrzewają, iż jest to przerzut. Po miesiącu od tego badania mieliśmy kolejne kontrolne USG serca, które praktycznie pozostaje bez zmian.

Pozostajemy pod stałą opieka kardiologa Rudnickiego.

Coś co sprawiło, że pęka mi serce to to, że kolejne USG jamy brzusznej wykazało guz w śledzionie o wielkości 15 milimetrów, po 1,5 tygodnia kolejne USG pokazało, że guz ma 30 milimetrów. Ponownie wykonaliśmy badanie RTG które wykluczyło przerzuty na płucach.

Dlatego też postanowiłam walczyć o Pinia, który jest dla mnie wszystkim! Nie wiadomo jak długo będzie żył po operacji, ale wiem, że ma w sobie mnóstwo energii, chęci do życia!. Gdyby nie tracił szybko na wadze, to by nigdy nikt nie powiedział, że jest poważnie chory...

Żyjemy sobie razem. Utrzymuję nas sama.  Nigdy nikogo nie prosiłam o pomoc finansową. Po ostatniej operacji zrobiono zbiórkę dzięki czemu mogłam opłacić badania histo, 1 usg kardiologiczne, badania moczu, rtg, usg jamy brzusznej, zakupić leki, podkłady (Pinio nie trzymał moczu).

Badania przed operacja, operacje i ostatnie badania wraz z kardiologiem opłaciłam sama - ok. 1400 zł. Operacja usunięcia sledziony ma być 16 marca. Na chwilę obecną mamy 500 zł (300 zł to pieniądze, które dostałam od przyjaciół). Koszt operacji to ok. 600 zł, plus badanie histo - 150 zł, nie wiem ile będą kosztowały leki, bez badania histo ciężko mówić o rokowaniach. Po operacji mamy stale pozostawać pod opieką kardiologa I monitorować serduszko :(

Dla mnie samej to są ogromne koszta.... Dlatego bardzo Was proszę, pomóżcie Piniowi.. Nie chcę go stracić! Za każdy gest, będę bardzo, wdzięczna!

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
39 zakończonych zbiórek
Wsparło 151 osób
2 140,99 zł (85,63%)