Umierały z głodu

Na dzień przed wyjazdem z Trójmiasta otrzymałam zgłoszenie o dwóch kotach skrajnie wychudzonych, w dramatycznym stanie. Kocurki, jak się potem okazało, były dosłownie powleczonymi skórą szkieletami, a jeden miał dziwnie przekrzywioną główkę.

Z opowieści wiedziałam, że koty potrzebują natychmiastowej pomocy i faktycznie ich widok przeszedł wyobrażenia osób, które je złapały. Przez niedożywienie i osłabienie nie można było nawet zweryfikować czy są dzikie, czy oswojone. Nakryte kocami, zamiast wyskoczyć, przestraszone usnęły. Wycieńczone, zasnęły w cieple i spały tak dwa dni, budząc się jedynie na jedzenie.

Koty trafiły do lecznicy. Okazało się, że ich stan był wynikiem zagłodzenia, pasożytów i bardzo silnej robaczycy. Ich temperatura ciałka była niska, organizm przestał walczyć... Ale my i weterynarze się nie podajemy. Po tygodniu udało się ustabilizować ich stan, bo rokowania były bardzo złe. Już wiemy, że na wolności sobie nie radzą, a w lecznicy okazały się spokojnymi, oswojonymi kotami. I pomożemy im, aby nigdy więcej nie zaznały głodu i chorób.

Niestety pozostajemy też z długiem w lecznicy, dlatego, jeśli chciałby ktoś im pomóc w ten sposób prosimy o wpłaty! Bardzo dziękujemy za każde wsparcie, jakim nas obdarzacie.