Krystek zwijał się z bólu. Koszmar Krystka i ...

Zuzia Samsel
organizator skarbonki

Krystka zlekceważył gminny weterynarz, który widział zwijającego/wariującego z bólu psa, lecz zamias mu pomóc zostawił go w gminnym kojcu bez podstawowej opieki medycznej.
Goldi to natomiast starsza sunia, którą zawiódł system nerwowy, lecz zamiast ktoś jej pomóc, porzucił ją przy szosie. Oba skrzywdzone jak i zwijające się z bólu psiaki błagały z całego serca
o pomoc, patrzyły na ludzi z niemą prośbą, a w ich oczach była ból i rozpacz, lecz nikt nie miał takiego serca by im pomóc. Jedna z wolontariuszek jednak dostrzegła bardzo dziwnie zachowującego
się psa, który gryzł swoją łapę po czym wstawał, podchodził do miski z wodą, po czym znowu się kładł, wracając do gryzienia łapy. Było widać, że z pieskiem jest coś nie tak. Wolontariuszka
Dorota nie mogła przejść koło tego obojętnie i postanowiła coś z tym zrobic.
Okazało się, że Krystek - jak go później nazwali - został odłowiony przez gminę po wypadku komunikacyjnym. Gminny weterynarz ma w takiej sytuacji obowiązek udzielić psu pomocy, czego nie zrobił.
Weterynarz widział Krystka i powiedział, że z psem jest wszystko ok. Nie zrobił żadnych badań psu typu RTG czy USG - a pies, przecież brał udział w wypadku komunikacyjnym. Na dodatek weterynarz
dodał, że być może jest wściekły, bo niedaleko w okolicy stwierdzono wściekliznę, więc było trzeba go zamknąć w lodowatym boksie i czekać na rozwój zdarzeń. Nie chciał im wydać Krystka więc
musieli go postraszyć, że naślą media na niego, żeby się zdecydował.
W klinice na Bemowie Krystek trafił pod opiekę do naprawdę wspaniałych weterynarzy. Tezę o wściekliżnie można było obalić, ponieważ wystarczyło otworzyć psiakowi pysk, żeby zobaczyć utknięty w
podniebieniu kawałek drewna. Biedulek gryzł łapę, żeby choć trochę sobie ulżyć, jak widać dla weterynarza najwyrażniej było zbyt dużym wysiłkiem, żeby zajrzeć psu w pysk.
Ale to nie koniec, okazało się, że Krystek został pogryziony, a że gminny weterynarz sie tym nie przejął, pojawiła się martwica rany. Biedulek musiał spędzić trzy tygodnie w klinice, aby
regularnie otrzymywać antybiotyk i mieć oczyszczaną ranę.
Są to naprawdę ogromne koszta, hospitalizacja psa jest bardzo droga, ale życie Krystka jest ważniejsze i tego warte. A co z Goldi?
Goldi to historia powszechna, codzienna i przedewszystkim tragiczna. Piękna, starsza sunia, która miała kiedyś swojego człowieka, swój dom, być może swoje posłanie, miseczkę i ulubione zabawki,
ale niestety to się skończyło, bo Goldi się zestarzała i zachorowała. No tak, bo na co komu stara i chora przyjaciółka?
Sunia została zabrana z okolic obwodnicy w małej wsi. Sama by tam napewno nie trafiła, ktoś się jej pozbył jak zabawki, bo przestała być śliczna, pocieszna i rozkoszna. Przestała być warta
miłości. Została odwieziona do schroniska, ale wolontariuszka z okolic, poprosiła o pomoc. Kiedy spojrzeli w jej rozpaczliwe i smutne oczy, nie mogli odmówić. Wiec pojechali po Goldi do
schroniska.
Goldi jest w bardzo kiepskim stanie. Ma objawy neurologiczne, chodzi, zataczając się. Ma również guzy na listwie mlecznej i bardzo słaby zęby. Poza tym jest cudowna, łagodna, delikatna lecz
bardzo, bardzo smutna. W jej psich oczach widać straszną tęsknote, niezrozumienie i rozpacz, jakby chciała zapytać "czemu mi to zrobiłeś, co ja ci takiego zrobiłam?"

Darowizny trafiają bezpośrednio na zbiórkę charytatywną:
0%
0 zł Wsparło 0 osób CEL: 6 000 ZŁ