Znienawidzone przez człowieka

do końca
Wsparło 10 osób
710 zł (35,5%)
Brakuje jeszcze 1 290 zł

Rozpoczęcie: 14 Kwietnia 2024

Zakończenie: 1 Maja 2024

Godzina: 01:02

Kiedy skończą się czasy, w których bezdomność kotów zniknie? Czy nadejdą czasy, w których zakończy się okrucieństwo wobec zwierząt? Skąd w ludziach bierze się chęć do okrutnego mordowania i krzywdzenia słabszych?

Na usta cisną nam się najgorsze słowa, a wiadomość o tym co się dzieje w jednym z wielkopolskich miasteczek sprawia, że z jednej strony rozdziera nas bezsilność i rozpacz, z drugiej strony gotuje się tak, że mamy nadzieję, że karma wraca.

Zaczęło się kilka dni temu kiedy nasza wolontariuszka pojechała do swojego rodzinnego domu w pobliżu którego wspomaga karmicielkę karmą, ale też dzięki niej dziesiątki kotów we wsi jest wykastrowanych. Jak to na wsi bywa, wieści o wszystkim szybko się rozchodzą. Do naszej wolontariuszki szybko dotarła więc informacją o stadzie kilkudziesięciu kotów, którymi opiekuje się starsza pani. Karmicielka latami próbowała doprosić gminę o fundusze na kastrację tych kotów. Nie otrzymała ani złotówki. Przez ten czas z własnej, skromnej kieszeni udało jej się uzbierać pieniądze na wykastrowanie zaledwie dwóch kotek. Wyobrażacie sobie? Pani musiała wybrać, która kotka rodziła już za dużo i może pozwolić sobie na wykastrowanie jej, a które muszą poczekać kolejne kilka miotów, aż ponownie uda jej się uzbierać pieniądze.

To nie jest rozwiązanie, bo kolejne koty się rodzą, umierają, rozmnażają. Nie było innej opcji jak rozpocząć od kastracji tych kotów. Nasza wolontariuszka złapała pierwsze ciężarne kotki, które pojawiły się na miejscu. Wykastrowała, po czasie rekonwalescencji wypuściła..... i rozpoczął się dramat. To nie brak kastracji okazał się tam największym dramatem. Dramat rozpoczął się w piątek kiedy do naszej wolontariuszki zadzwoniła roztrzęsiona karmicielka z informacją o tym, że dwa z trzech wypuszczonych kotów zostały zagryzione przez psy, jedna kotka została pobita, druga najprawdopodobniej uderzona w głowę, a trzecia słania się na nogach i krwawi.

Umierającą kotkę karmicielka wzięła na ręce i pobiegła do weterynarza, który w naszej opinii powinien udzielić kotce odpowiedniej pomocy lub poddać eutanazji, tymczasem "zabezpieczył" kotkę lekami nie wiemy, na co i po co, bo nie wykonał żadnych badań i wydał karmicielce kota z temperaturą 33,4 stopnia oznajmiając, że skończył już pracę i idzie do domu. Nasza wolontariuszka wsiadła w auto i ruszyła. Kiedy dojechała na miejsce kotka udusiła się cała zakrwawiona na jej rękach.

Pomimo roztrzęsienia pojechała wraz z karmicielka na miejsce, gdzie ujrzała dramat i usłyszała o tym jak kończą koty w tym miejscu. Ujrzała wielkie psy, które były napuszczane na koty, by je zagryzać. Dowiedziała się o tym, że koty są trute, nie są tam mile widziane. Wczoraj wróciła z kolejnymi 4 kotkami w ciąży. Jedna z nich jest najprawdopodobniej pobita, druga możliwe, że została uderzona w głowę. Przyjechały chociaż na kastrację i są bardzo awaryjnie zabezpieczone na czas rekonwalescencji. Nie wiemy, co dalej robić.

Tak naprawdę nie powinniśmy im pomagać. Powinniśmy odejść, bo zbiórki na faktury stoją w miejscu, nie mamy możliwości zabrać ich do weterynarza na badania, bo mamy wstrzymane usługi weterynaryjne w gabinetach. Możemy oddać je do schroniska gdzie jako koty wymagające diagnostyki i leczenia zostaną uśpione. Możemy je wykastrować i wypuścić z nadzieją, że może nie dorwie ich pies, człowiek lub ominą trutkę.

Co robić? Żeby móc im pomóc potrzebujemy odblokowania usług u weterynarza oraz funduszy na ich badania i diagnostykę. Same fundusze nie wystarczą. Pilnie szukamy domów tymczasowych. To tylko 4 koty, tam na miejscu jest ich jeszcze co najmniej 15. Nasze łzy i chęci nie wystarczą. To czy otrzymają pomoc zależy już tylko od Was. Mamy czas na decyzję do środy. Niestety.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
10 aktualnych zbiórek
172 zakończone zbiórki
do końca
Wsparło 10 osób
710 zł (35,5%)
Brakuje jeszcze 1 290 zł