Wielkie koszty ratowania zgłaszanych i połamanych zwierzaków

Zbiórka zakończona
Wsparło 1 150 osób
19 143 zł (127,62%)

Rozpoczęcie: 16 Lutego 2024

Zakończenie: 14 Kwietnia 2024

Godzina: 12:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
17 Marca 2024, 21:06
Częściowa faktura za psa Fado

Zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie w leczeniu ogromnej ilości zwierzaków, które po wypadkach komunikacyjnych trafiają pod naszą opiekę. 

Kilka dni temu rozmawialiśmy w naszej grupie na temat naszych możliwości finansowych i zastanawialiśmy się jakie koszty możemy na siebie wziąć. Liczyliśmy... okazało się, że już od początku 2024 roku na "naprawianie" rannych i połamanych psów i kotów wydaliśmy blisko 10 tysięcy złotych. 

Tylko dzisiejsza operacja Fado- pieska potrąconego kilka dni temu przez samochód, i zespolenie jego przedniej kończyny (stabilizacja zewnętrzna), to kolejny koszt 2500 zł nie licząc kilku wizyt z gabinetów, gdzie nocą był stabilizowany ze wstrząsu (500 zł), prześwietlany i wstępnie usztywniany drugiego dnia (350 zł wraz z lekami), też ponieśliśmy spore koszty.


fot. Stabilizator Fado

Pieniądze kończą się w tempie ekspresowym, a zgłoszenia są niemal codziennie. Zaledwie kilka dni temu odebraliśmy połamane kotki; m.in. Lutka ze zdrutowaną żuchwą, który blisko 2 tygodnie spędził w gabinecie, a już następne zgłoszenia rannych zwierzaczków.

Fot. Lutek że zdrutowaną żuchwą. 

W trakcie operacji okazało sie także, że ma zwichnięty bark. Całość leczenia jeszcze nie jest oszacowana, ale już prawdopodobnie przekroczy 1000 zł.

Tu piesek, który w ciężkim stanie trafił do nas nocą w weekend. Ponad godzinę leżał na środku drogi, zanim ktokolwiek nam go zgłosił. Pomimo heroicznej walki Luluś zmarł, ale dług za jego ratowanie pozostał. (400 zł)

Fot. Luluś potrącony przez samochód 

Jedziemy do każdego zgłoszenia o którym wiemy, ale pomału koszty nas przytłaczają. Bardzo prosimy Państwa o pomoc i wsparcie finansowe, byśmy mogli pomagać dalej i lepiej. 100% zebranych środków przekazujemy na zwierzęta. My sami pomagamy nieodpłatnie, z potrzeby serca. 


Fot. Gardenek, który wygrał walkę z Fipem, ale stracił dom tymczasowy i trafił do klatki 💔, na drugim zdjęciu z troskliwą opiekunką. Koszty jego leczenia wyniosły około 4-5 tys zł. 

Fot. Pucek, który trafił do gabinetu wet gdy ciężko zachorował i którego właścicielka nie odebrała. Niesamowite tęskni za człowiekiem. Blisko miesiąc był pacjentem gabinetu weterynaryjnego.

Fot. Kotka Sabinka znaleziona bardzo zaniedbana i chora w Sulkowicach  ❤️‍🩹. Przez dłuższy czas mieszkała i była leczona w gabinecie weterynarii. Koszt kilkaset zł.

Fot. Karinka znaleziona w zaawansowanej ciąży, sterylizowana pilnie przed oszczenieniem. Istniało duże prawdopodobieństwo pokrycia jej znacznie większym psem i śmiercią okołoporodową (nie byłaby w stanie samodzielnie urodzić ogromnych szczeniąt). 

To tylko część ze zwierząt, które w tym miesiącu trafiły do nas. Od początku roku przyjęliśmy ich już kilkadziesiąt. Tylko profilaktyka (odrobaczenie, odpchlenie, czipowanie, szczepienie, sterylizacja i środki czystości to już spory koszt, a w przypadku leczenia koszty rosną w tempie gigantycznym.

Bardzo Państwa prosimy o nawet najmniejsze wsparcie ❤️‍🩹 

tu kolejne nasze zwierzaki; 

Fot. Frezja, która trafiła do nas ze zmiażdżoną łapką. Miała silne zakażenie, kilka tygodni walczyliśmy o jej życie. Pomimo wysokiej amputacji i kilku antybiotyków naraz, martwica postępowała. Koszty leczenia i pobytu- ponad 500 zł.

Fot  kotek Krokiecik, który trafił do nas z licznymi ranami w obrębie głowy i brzucha oraz z wielką ilością pasożytów.  Nadal walczymy, by jego układ pokarmowy zaczął prawidłowo funkcjonować. Koszt na obecną chwilę 500 zł.

fot. Para kociąt znaleziona zimą w opuszczonej szopie. Ponad trzy miesiące miały poważne kłopoty z trawieniem (szczególnie jeden z nich), na skutek wyziębienia w okresie przebywania bez mamy. Koszty wzięła na siebie nasza wolontariuszka.

Fot.  Trzy z dziesiątki przygarniętych maluchów. 17 pozostałych piesków też trafiło pod opiekę organizacji prozwierzęcych. 

Fot. Kotek Malinek z zamkniętą przepukliną przeponową. Jego rodzina wiedziała o chorobie 5 miesięcy. Przez 5 miesięcy Malinek miał narządy wewnętrzne w klatce piersiowej, każdego dnia walczył o każdy jeden oddech, nikt mu nie pomógł. Dziś wraca u nas do zdrowia. Koszty zabiegów oraz leczenia- na dziś 1000 zł .

Fot. Odebrane ze strasznych warunków Kajko i Kokosz. Miały kłopoty nie tylko ze skórą, pasożytami i trawieniem, a przede wszystkim z psychiką. Dużo energii poświęciliśmy ich socjalizacji i leczeniu. 

Tu w czasie wizyty u lekarza weterynarii.

A tu niedawno, na spacerze. 

Obiecano nam pomóc w leczeniu i żywieniu. Częściowo spłacono dług za leczenie, ale resztę opłaciliśmy my (2500-3000 zł).

Każda kwota pomoże naszym podopiecznym. Nasza praca jest darmowa, ale za leczenie musimy zapłacić. 
ogromnie prosimy o pomoc 🩷🩷🩷

fot. Faktura za leczenie kotka Florka

Pomogli

Ładuję...

Organizator
1 aktualna zbiórka
10 zakończonych zbiórek
Wsparło 1 150 osób
19 143 zł (127,62%)