Żywcem zjadany przez pasożyty Oreo prosi o szansę na życie bez bólu...

Wiecie jak, to jest gdy na starcie dostaniecie wyrok? Nie znajdziecie ciepłego domu, nigdy nikt Was nie pokocha i będziecie pozostawieni sami sobie. Taki los spotkał Oreo, wiejskiego kocura. Wylądował na ulicy i jak długo tam przebywał, nie wie nikt. 

Wiemy na pewno, że Oreo bardzo cierpi. W każdej minucie swojego życia. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak zapchlonego kota. Jego biała sierść pokryta jest pasożytami. A jego skóra jest pełna ran. Nie chcemy sobie nawet wyobrażać, jak ogromny ból sprawia swędzenie całego ciała...  Jak musi cierpieć, gdy jest zjadany przez pasożyty, a jedyne co może zrobić, to cichutko wołać o pomoc. 

Niestety to nie koniec. U Oreo test płytkowy na FiV I FelV wyszedł dodatni. Gdy zobaczyliśmy test, łzy napłynęły nam do oczu. Mamy ochotę krzyczeć i płakać. Dlaczego to spotkało właśnie naszego Oreo? 

Test płytkowy nie jest do końca miarodajny. Musimy mieć pewność, aby podjąć decyzję, jak dalej leczyć kota. Testy PCR i Western Blot, które dodatkowo musimy wykonać, to koszt 400 zł. Gdyby tego było mało Oreo ma w tragicznym stanie uzębienie. Będzie konieczna sanacja, a to kolejne koszty. 

Nie możemy pogodzić się z tym, że tylko pieniądze mogą uwolnić go od bólu. Oreo czeka długa droga, która nie musi być zakończona happy endem. Czeka go walka, nierówna i niesprawiedliwa, bo koty z FiV i FelV są skreślane i nie ma dla nich miejsca na ciepłych kanapach. Czeka go szpital, leczenie, diagnostyka. Fundacja zadłużona jest na około 50 tysięcy. Jednak nikt z nas nie posłuchał rozumu i mimo faktur do zapłacenia, zabraliśmy zmarzniętego Oreo i obiecaliśmy, że nie damy mu odejść bezimiennie, jako nikogo nieobchodzący szkielet pokryty futrem.

Razem możemy o niego zawalczyć, ale bez ludzi dobrej woli będziemy musieli poddać się walkowerem. Prosimy o najdrobniejsze wpłaty. Każda złotówka pomoże w leczeniu Oreo. Otoczmy go troską taką, na jaką zasługuje. Niech nie cierpi już nigdy więcej.