Nie zabiło mnie auto - pomóżcie mi wrócić do zdrowia

Raptem tydzień temu trafł do nas kociak z gnijącą nogą. Decyzja lekarza była jedna. Aputacja. Tak też się stało i Zoy dochodzi już do siebie.

W fundacji mamy mało tak ciężkich przypadków. Niestety ostatni czas okazuje się obfity w ortopedyczne koty.

Wczoraj w godzinach wieczornych zadzwonili do nas z lecznicy, czy weźmiemy pod opiekę kocurka, który kuleje. Kot bezdomny, ostrożny do ludzi, nie było go na karmieniu 1,5 tygodnia. Zgodziliśmy się.

Niestety po znieczuleniu i zrobieniu kocurkowi RTG jesteśmy przerażeni. Złamanie kości piszczelowej i strzałkowej oraz miednicy. Teoretycznie jutro mogłaby się odbyć operacja składnia tych złamań.

W praktyce potrzeba na operację i rehabilitację ok. 3-3,5 tysiąca. W ciągu dnia mamy dać znać jaka jest decyzja...