Świat walczy z koronawirusem, my walczymy z rachunkami...

Zbiórka zakończona
Wsparły 174 osoby
5 210 zł (52,1%)

Rozpoczęcie: 31 Marca 2020

Zakończenie: 30 Czerwca 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Kochani! Prosimy o pomoc. Sytuacja w kraju jest dramatyczna, a zwierzęta cierpią najbardziej. Ciężko jest nam przeżyć kolejny miesiąc, kiedy nie uporaliśmy się jeszcze z zaległościami z poprzednich... Jesteśmy bezradni. Nasze długi w lecznicach idą już w tysiące, a nasze zbiórki marnie. Koronawirus zbiera swoje żniwo - codziennie dostajemy telefony z prośbą o przyjęcie zwierzaka (często takiego, który w rodzinie był od lat!) ze względu na to, że opiekunowie boją się wirusa. Często słyszymy: albo bierzecie, albo usypiam! Jak myślicie? Co robimy? 

Nasza Fundacja liczy zaledwie kilku wolontariuszy. Wszystkich nas łączy jedno - chęć walki z ludzką bezdusznością. Chcielibyśmy uratować wszystkie istnienia. Uczymy się i pracujemy. Wszystko, co robimy dla zwierząt, robimy w czasie po pracy. Nie dostajemy żadnej (!) pomocy z gmin ani starostw. Mamy tylko Was.

Nie boimy się wścieklizny, pcheł, grzybicy, swierzbowca - pod opiekę Fundacji trafiają jeże, lisy, sarny, psy, koty, a nawet sowy, gołębie i bociany.

Baliśmy się tego, że pewnego dnia obudzimy się z przysłowiową ręką w nocniku - bez środków, bez karmy. I ten dzień właśnie nadszedł. Magazyn świeci pustkami, a na jedzenie w Przytulisku czeka 20 psów i 30 kotów. Wszystkie są po przejściach, każde z nich ma swoją historię. Żadne nie jest schroniskowym numerem - każde ma imię.

Zapasy żwirku skończyły się wczoraj - poradziliśmy sobie. Koty korzystają z piasku. Jednak tak nie może być. Sprzątanie kociarni zajmuje już nie 2, a 3 godziny.

Martwimy się... Co będzie dalej? Sytuacja w kraju nie zmierza ku dobremu. Wiemy, że każdy z nas oszczędza pieniądze na ten trudny czas i doskonale to rozumiemy. Ale co możemy zrobić? Jeśli my im nie pomożemy, nikt tego nie zrobi.

Jak mamy pomagać, kiedy jesteśmy w tak patowej sytuacji? Myśl o zamknięciu Fundacji kołacze się w naszych głowach. Światem rządzi pieniądz. Dobro zwierząt i tak nigdy nie było respektowane, ale obecnie spada na najdalszy plan. Kochani, co robić? Codziennie dostajemy mnóstwo zgłoszeń i codziennie pędzimy na interwencje. Opiekunowie często zobowiązują się do poprawienia warunków... Ale nie zawsze obietnica zostaje dotrzymana.

Życiowa historia Leona jest bardzo ciężka... Jako szczenię wpadł pod samochód, bo kto tam martwiłby się o to, żeby zamykać bramę i chronić psa. Otwarte złamanie łapki zostało zupełnie zlekceważone. Psiak trafił na łańcuch, łapka zrosła się tak, jak widać. Leon jest pełen życia i energii, stara się funkcjonować normalnie... I wszystko jest dobrze w sytuacji, kiedy całymi dniami przesiaduje w kojcu. Nie możemy zabierać go na spacery, bo wtedy wszystkie ścięgna i mięśnie w krzywo zrośniętej łapce ulegną destrukcji i przysporzą ogromny ból. Weterynarze zalecają amputacje lub konsultacje i bardzo drogie operacje u najlepszych specjalistów w Warszawie.

Co wybrać, kiedy nasze konto świeci pustkami?


A już 2 kwietnia czeka nas apelacja w sprawie Patryka M, który zabił kota żelazkiem, a psa rozciął i zszył sznurówką. Ale z racji wirusa nie możemy się tam pojawić. Skrót historii z Patrykiem można obejrzeć w materiale UWAGA TVN: 

W mediach gościliśmy wielokrotnie, można to zweryfikować na naszej stronie internetowej [tutaj]

Kochani, bez Was nie istniejemy...

Pomogli

Ładuję...

Organizator
5 aktualnych zbiórek
115 zakończonych zbiórek
Wsparły 174 osoby
5 210 zł (52,1%)