Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Historia dla Kary zakończyła się szczęśliwie. Od cierpienia jakiego doznała w gospodarstwie z którego ją odbieraliśmy - wiele lat trzymana z olbrzymim guzem na listwie mlecznej, nie miała szans na ratunek, gdyby nie przypadkowe osoby jakie przejeżdżały tamtędy. To one zlitowały się nad nią, zawiadomiły Pogotowie dla Zwierząt i dzięki tej informacji mogliśmy temu psu pomóc.
Nie było wcale łatwe, ponieważ właścicielka nie chciała oddać zwierzęcia. Upierała się, że sama będzie leczyła tego psa, mimo iż od dłuższego czasu skazała ją na śmierć. Pogotowie dla Zwierząt wspólnie z policją odebraliśmy psa. Następnie trafił on do kliniki weterynaryjnej, gdzie lekarze z operowali olbrzymi guz, a także wycięli całą listwę mleczną. Kolejne zabiegi planowane co kilka tygodni także zakończyły się sukcesem i w końcu Kara znalazła nowy dom.
Mieszka ze swoją wymarzoną Panią oraz dwoma kotami. Ma do dyspozycji podwórko, to kolejna historia która zakończyła się psim happy Endem. Obecnie Kara mieszka w takich warunkach jak na zdjęciach. Dla każdego naszego psa przydałby się tak dobry dom…
Suczka "Kara" jest już po zabiegu mastektomii. W jego wyniku usunięta została cała listwa mleczna wraz z ogromnym guzem, który ważył prawie 3 kg. Suczka długo bo ponad 2 tygodnie dochodziła do siebie po bardzo skomplikowanym zabiegu. Obecnie jest po zdjęciu szwów z obszernej rany, która sięgała od sromu do przedniej łapy.
Za około 3 tygodnie musimy wykonać zabieg usunięcia drugiej listwy mlecznej na której także są guzy, ale już znacznie mniejsze.
Obecnie szukamy dla suczki odpowiedzialnego domu tymczasowego, w którym mogłaby dochodzić do siebie już po drugim zabiegu.
Dla Kary szukamy domu najchętniej w Warszawie lub bliskich okolicach ponieważ suczka leczona jest w jednej z przychodni weterynaryjnych w Warszawie.
Jej dni były policzone. Od tegorocznego lata trzymana była w budzie na łańcuchu. Jej właścicielka skazała ją na śmierć, bo guz jaki ma na brzuchu rósł i waży obecnie 3 kg. Pies ma problemy z chodzeniem, jest wychudzony. Odbieramy psa w ciężkim stanie i potrzebujemy pomocy. Zbieramy na zabieg, opiekę pooperacyjną, słowem na... ratowanie jej życia.
Jeśli możemy mówić o kimś, że jest źle opiekuje się psem - to właśnie mamy tutaj do czynienia z taką sytuacją.
65-letnia mieszkanka wsi pod Mińskiem Mazowieckim trzymała przy budzie suczkę w typie owczarka niemieckiego. "Kara", bo tak miała na imię - trzymana była bez pokarmu i olbrzymim guzem na brzuchu. Ten guz był do samej ziemi.
Zwierzę z trudnością już chodziło. Guz powodował ból i cierpienie. Przeszkadzał też zawiązany na psie łańcuch. Poskręcany drucikami sprawiał, iż zwierzę nie miało możliwości, aby się z niego uwolnić.
Ratunek dla psa przyszedł od Pani Doroty, wolontariuszki z Mińska Mazowieckiego, która jechała drogą przed posesją. Nie zostawiła psa bez pomocy jak setki innych osób. Powiadomiła "Pogotowie dla Zwierząt". My pojechaliśmy, by pomóc zwierzęciu. Od właścicielki usłyszeliśmy tylko przekleństwa. - "Proszę wyjść za bramę i nie kraść. Możecie wezwać policję... Nie zależy mi..." - usłyszeliśmy od właścicielki. Gdy zapytaliśmy, dlaczego nie operowała guza stwierdziła: - "Nie mogłam operować, bo robaki będą...''. Nie za bardzo mogliśmy zrozumieć o co chodziło.
Musieliśmy zadzwonić po policję. Z ich asystą odebraliśmy psa. I to nie było proste, bo właścicielka stwierdziła, że go dobrowolnie nie odda.
Suczka "Kara" jest bardzo łagodna. Od dłuższego czasu musiała znosić ten ból. Teraz chcemy jechać z nią do lekarza.
Zwierzę nie od razu mogło trafić na stół operacyjny. Przed tydzień musiąło nabrać sił, i masy ciała, ponieważ było zagłodzone.
Na fotografii powyżej widzimy suczkę, która lezy na stole operacyjnym. Jest już zaintubowana.
Sam zabieg trwał wiele godzin i był bardzo skomplikowany. Należało bowiem rozciąć duży płat skóry, by usunąć nie tylko guza ale także całą listwę mleczną.
Wycięty guz ważył 2 kg. W ocenie lekarzy rósł przez rok. Było to znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Guz został zabezpieczony do badań histopatologicznych.
Po prawie 5 godzinach operacji suczka "Kara" została zaszyta. Wymaga ona teraz bardzo specjalistycznej opieki weterynarynej i unieruchomienia aby nie puściły szwy. Teraz trzeba przez około 14 dni pilnować jej 24 h. na dobę. Każdy nagły ruch czy próba skoku - może skończyć się rozerwaniem płata skóry i wykrwawieniem. Dlatego profesjonalna opieka weterynaryjna jest tak ważna. Tak wygląda suczka po zszyciu.
Prosimy Państwa o pomoc w opiece weterynaryjnej nad psem. Za około 8 tygodni suczkę "Karę" czeka kolejna operacja - tym razem usunięcia drugiej listwy mlecznej, na której też są guzy. Koszty tych dwóch zabiegów, opieki weterynaryjnej przekroczą kwotę 4000 zł.
Ładuję...