Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Potrzebujemy pomocy w likwidacji kolejnej fabryki psów. Dziś, w piątek 7 grudnia wieczorem rozpoczęliśmy interwencję likwidacji kolejnego miejsca cierpienia zwierząt w gminie Białe Błota pod Bydgoszczą. Kiedy wraz z policją z nakazem przeszukania weszliśmy na teren posesji w jednej ze wsi pod Bydgoszczą, część psów nie żyła. Pozostałe ratujemy od śmierci. Są zagłodzone. Prosimy o pomoc w ratowaniu tych szkieletów, które tam pozostały. Kiedy to Państwo czytają, jeszcze jesteśmy na interwencji pod Bydgoszczą. Cały czas pracujemy nad sprawą.
Kiedy otrzymaliśmy zgłoszenie, iż na terenie posesji w małej wsi pod Bydgoszczą mogą cierpieć zwierzęta, postanowiliśmy działać. Nikt nie otwierał bramy. Nikt tych ludzi nie znał, podobno wcześniej mieszkali w Bydgoszczy. Według zgłoszenia, na terenie posesji w tym roku przebywało kilkadziesiąt psów. Schowane były w garażu, budynkach gospodarczych i boksach. Posesja otoczona żywopłotem niewiele pokazywała. Od kilku dni zajmowaliśmy się tylko tą sprawą. Ustaliliśmy przerażające informacje. Zdobyliśmy dowody, iż w garażu i na posesji przetrzymywane są zagłodzone psy. Właścicielka miała być kiedyś członkiem Związku Kynologicznego w Polsce.
Dziś chcieliśmy wejść na teren posesji z policją. Mieliśmy nakaz przeszukania. Furtki nikt nie otwierał, zamknięta była na kłódkę, ale wiedzieliśmy, iż są tam psy w dramatycznym stanie. Mieliśmy też pewność, że na posesji są ludzie, którzy się ukrywają. Najpierw otworzyliśmy garaż. Były tam psy słaniające się na łapach. Trzymane tam mopsy i buldożki francuskie były w dramatycznym stanie. Skóra i kości.
W garażu zamknięty w klatce leżał martwy pies, rasy Mops. Tkwił tam od około tygodnia, w odchodach stałych i płynnych. Od kiedy umierał? Jak długo i jak bardzo cierpiał? Tego nie wiemy...
Po posesji biegał skrajnie wychudzony doberman. To suczka, która nie jadła od wielu dni.
Szkielet psa zastaliśmy także w boksie. Nie wiemy, jakim cudem przeżył, ale Akita, bo tej rasy był to pies, ważył zaledwie 13 kg.
Z posesji zabieramy cztery ledwo żywe psy i jednego martwego. Wszystkie inne zwierzęta poznikały. Zostały tylko puste klatki. 39 - letnia właścicielka nie chciała powiedzieć, gdzie są.
Nieoficjalnie uzyskaliśmy informację, iż kolejny zagłodzony pies może być zakopany przed posesją i przykryty starą lodówką. Rozpoczęliśmy poszukiwania jego ciała. Po chwili szpadel natrafił na zwłoki. Z ziemi wyłonił się kolejny szkielet.
Do pracy przystąpili technicy policyjni wraz z lekarzem weterynarii. Po oględzinach zabezpieczyliśmy martwe zwierzęta do zlecenia sekcji zwłok. W tym czasie uratowane psy jadą do lekarza weterynarii.
Policjanci ustalili, iż kobieta jest zameldowana jeszcze w dwóch innych miejscach na terenie Bydgoszczy. Policja mimo późnej pory jedzie tam szukać kolejnych psów.
Potrzebujemy Państwa pomocy w hospitalizacji uratowanych psów. Ich ratowanie będzie kosztować sporo z uwagi na ich stan. Musimy opłacić koszty transportu, specjalistycznych badań biegłych patologów i zakupić karmę gastro dla psów, które zostały już uratowane. Każdy z psiaków miał dziś wykonane badania krwi, jutro znane będą wyniki i nowe szczegóły w sprawie, które na tej zbiórce Państwu przedstawimy.
Musimy także postawić oprawcę przed sądem. Chcemy, aby odpowiedziała za zagłodzenie psów. Musimy mieć także środki na wydruk materiałów i zebranie dowodów, aby kobiecie postawiono zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Dlatego potrzebujemy Państwa pomocy.
Ładuję...