Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Poznajecie? Tak! To Tinka, która jest już z nami, bezpieczna i szczęśliwa! Teraz odwiedzi ją kowal i weterynarz, zrobimy jej prawdziwe końskie SPA i otoczymy troską, bezpieczeństwem i miłością. Tinka na takie życie, jakie jej właśnie podarowaliście, zasłużyła już dawno. Dziękuję Wam z całego serca!
Nie mogłam jej odmówić strzyżenia trawki, od razu, kiedy tylko przyjechała, zaczęła rozglądać się za świeżym trawnikiem i resztą koni. Chyba poczuła się komfortowo, szybko złapałyśmy dobry kontakt, obiecałam jej, że życie teraz się zmieni i już to się dzieje. Dzięki Wam udało się jej podarować najwspanialszy prezent, jaki mogłaby sobie wymarzyć. Zobaczcie jaka jest majestatyczna i piękna...
Przed nią całe lato odpoczynku i nowych wspaniałych doświadczeń. Strach i cierpienie odchodzą w niepamięć...
Kochani, dziękujemy za wsparcie dla Tinki! Ostatnia rata musi zostać wpłacona do piątku. Na dany moment brakuje 1100 zł, tyle dzieli Tinkę od wolności i życia... To ostatnia prosta, z całego serca proszę, nie zapominajcie o niej!
Drodzy Państwo, Tinka poruszyła Wasze dobre serca i dzięki temu udało się jej zebrać zaliczkę, a nawet więcej bo aż 3600zł! Z całego serca Wam dziękuję, handlarz jest zaskoczony takim obrotem spraw i dzięki tak dużej kwocie, dał Tince czas aż do poniedziałku, na zebranie kolejnej raty w wysokości 2500zł.
To nadal sporo pieniędzy. Wiem że też macie swoje problemy i obowiązki, jeśli nie macie możliwości dołączyć do ratunku, prześlijcie znajomym apel. To z pewnością zwiększy szansę Tinki na przeżycie...
Ja Wam dziękuję za każde wsparcie i ogrom pomocy! Tinko, idziemy po Ciebie...
Moi drodzy, chciałabym przedstawić Wam Tinę. Klacz, która została ofiarą lekkomyślności ludzi, niemających pojęcia o hodowli koni i kosztach z tym związanych.
Przyszła wiosna, wyszło słońce a oni zapragnęli mieć konia na podwórku. Bez pomyślunku, bez zastanowienia, bez jakichkolwiek kompetencji na ich temat i co najgorsze, bez pieniędzy. Utrzymanie tak wymagającego zwierzęcia to nie jest drobny wydatek, sama dobrze o tym wiem prowadząc fundację oraz posiadając wiele staruszków na utrzymaniu. Od wielu lat zajmuję się końmi i dobrze wiem, jak wiele pracy i wysiłku kosztuje utrzymanie ich, nawet jeśli chce się to robić po najmniejszych kosztach.
Tinka trafiła do małej rodziny, której zamarzył się koń przed oknem kuchni, na niewielkim ogródku, na którym nie było kompletnie miejsca do swobodnego kłusu (o galopie nie wspominając), miała stać i cieszyć ich oko oraz sąsiadów, którzy zapewne zazdrościliby majestatycznej i pięknej klaczy.
Nie minął miesiąc, gdy okazało się, że trzeba codziennie poświęcić jej czas, a sam fakt rosnących kosztów i braku wiedzy, komplikował wszystko jeszcze bardziej.
Przyszła więc pora na decyzje – Tinka musi zniknąć, bo oni nie dadzą sobie rady. Najszybszym sposobem pozbycia się „żywego” problemu, jest kontakt z handlarzem i niestety wiele ludzie decyduje się na taki krok, nie dając żadnej szansy pokrzywdzonemu zwierzakowi. Przecież szkoda czasu, na szukanie i wystawianie ogłoszeń, skoro rozwiązanie jest na jeden telefon… Więc Tinka, zamiast cieszyć oko i dawać mnóstwo radości, zostanie zamordowana w rzeźni i jej historia na tym się zakończy. Handlarz powiedział, że nawet się za nią nie obejrzeli, gdy wychodzili za bramę. Odeszli bez zająknięcia, odbierając pieniądze i zostawiając biedną Tinkę na pewną śmierć. Przybili jej wyrok i zapomnieli. Ci sami ludzie, którzy oferowali jej dom i bezpieczne życie.
Tinka jest śliczna, naprawdę jej maść jest obłędna i wyjątkowa, tak samo, jak ona sama. Spokojna, ufna i z ogromną chęcią do życia. Niestety, póki co, tej pewności, że przeżyje nie mam. Wszystko zależy od tego, czy uda mi się Was przekonać, do odmienienia jej losu.
Kochani, co roku wiele koni umiera przez lekkomyślność „nowych właścicieli”, to nie ich wina, lecz ludzi, którzy do tematu podchodzą zbyt pochopnie. Nie uratuję wszystkich, bo to niemożliwe, choć tak bardzo bym chciała, żeby to się zmieniło. Handlarza przekonałam do odroczenia terminu wywozu Tinki, po wpłacie zaliczki. Da nam kilka dni na zebranie całej sumy. 7600 zł kosztuje życie i przyszłość Tinki, a zaliczkę w wysokości 1000 zł muszę dostarczyć do końca dnia. Do tego dojdą koszty transportu i weterynarza oraz pierwsze dni utrzymania. Potem być może uda się znaleźć dla niej dobry i kochający dom, który nie postąpi w ten sposób. Jeśli jednak nie, zagwarantuję jej spokojne życie aż do ostatnich dni pod moim domem, gdzie dołączy do reszty stada ocalonych dzięki Wam zwierząt.
Z całego serca proszę dziś o pomoc i ratunek dla Tinki, kolejnej ofiary „wiosny i snów o ślicznym koniu na podwórku”. Albo Tinka wyjedzie ze mną, albo transportem do rzeźni, gdzie czekać będzie na nią już tylko rzeźnicki hak.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540. Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, opłaty na weterynarza i kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Ładuję...