Tola, szczenię z połamanymi łapkami. Zbieramy na zabieg i rehabilitacje

Zbiórka zakończona
Wsparły 173 osoby
5 737,70 zł (67,5%)

Rozpoczęcie: 27 Września 2021

Zakończenie: 31 Grudnia 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
01 Października 2021, 18:21
Kolejne faktury....

 

Pokaż wszystkie aktualizacje

28 Września 2021, 17:18
Tola na rehabilitacji

Za nami dwa dni rehabilitacji. Tola wszystko bardzo grzecznie znosi❤

Przed nami jeszcze duuuuużo pracy.

Tola niestety ma ograniczony zakres ruchu w stawach. Będziemy walczyć o każdy stopień zgięcia. 

25.10.2021 odbędzie się operacja wyjęcia wszczepów.... Trzymajmy kciuki. 

Tola podczas codziennej magnetoterapii 

Tola ze swoją obstawą:)

Ahh te podróże... 

Huk. Trzask. Pisk. BÓL. BÓL.BÓL. Fala gorąca. Ciemność. To koniec.

Chwilę wcześniej biegłam za rodzeństwem. Teraz nie mogę się ruszyć. Boli mnie wszystko. Nagle nie czuje nic. I zaraz znowu ogromny ból. Ciemność. Błagam o śmierć. Tylko Ona może mi pomóc i wybawić od tego potwornego cierpienia.

Mija kilka godzin.... jacyś ludzie patrzą i myślą, że nie żyje. Niestety się mylą.

Leżę w polu. Jest zimno, kości jeszcze bardziej bolą. Jest mi strasznie źle. BÓL, głód, BÓL, zimno, BÓL. Kiedy to się skończy ....?
Jeśli Bóg istnieje to czemu na to pozwala...? Za jakie grzechy ...?

Zostałam sama... Już zawsze będę sama? Już zawsze będzie tak bardzo bolało...?

Mija kilka dni. Pani przynosi mi jedzenie. Leżę w krzakach. Nadal boli. Nie mogę ruszać łapkami...

Czemu nikt nie jest w stanie mi pomóc? Gdzie moi bracia?
Noce są takie ciemne, a ja sama....

Przyjechały jakieś dwie Panie... już braknie mi sił i nadziei, ale witam ich pogodnie...

Wsiadamy do auta.
Jesteśmy w dziwnie pachnącym miejscu...
Odmawiają nam pomocy. Jedziemy dalej.
Udaje się. Pani weterynarz bada moje łapki.... One są już takie drętwe, czuję ból, nie mogę nimi ruszać....

Dostaje zastrzyk, śpię. W końcu chwila spokoju bez bólu... ( RTG,  widzimy okropnie pogruchotane kosteczki x2 ...)

Jest wieczór, obie od 6 jesteśmy na nogach. Cały dzień w trasie, od dwóch godzin krążymy po wetach. Patrzymy na RTG, słyszymy o amputacji, myślimy o przyszłości... I musimy podjąć decyzję o jej być albo nie być...

Milion myśli na sekundę. Nie mamy nawet sił na łzy...

Mała leży, tak spokojnie, tak niewinnie...

Pies bez przednich łap to wyrok - klikudziesięciu lat leżenia i bólu... Chyba tym razem przegramy tę wojnę....musimy dać jej odejść, tak będzie dla niej lepiej...

Pani weterynarza jasno mówi, że tu trzeba cudotwórcy... A czas działa na jej niekorzyść.

Czas podjąć decyzję.
Tola dostaje zastrzyki na wybudzenie.
Widzimy 3 miesięczne szczenię w tragicznym stanie, które cieszy się jak gdyby nigdy nic. Coś w nas pęka jeszcze bardziej... Jeszcze bardziej miesza nam w głowach....

Wydzwaniamy do Legwetu, dosłownie jak wariatki. Zdajemy sobie spawie, że błagamy o coś niemożliwego.
Ale pojawia się ten pierwszy cud. Mamy termin operacji.

Mamy dobrą passę, bo zabieg się odbył.
Rokowania są ostrożne w kierunku złych. Wiemy, że będzie niepełnosprawna. Jak ? Nie wiem. Czy będzie mogła sama funkcjonować?  Mamy nadzieję, bo o to walczymy.

Teraz przed nami bardzo długi proces rehabilitacji. Czy damy radę? Rękawica została podniesiona, a co dalej - zobaczymy.

Sam zabieg to koszt 4 tysięcy.
Rehabilitacja niestety bedzie rownie kosztowna.
Do tego odpowiednia karma, leki itp.

Prosimy w imieniu Toli i swoim o wsparcie. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby uratować Tole.
Poniżej faktura za zabieg, za wizytę po zabiegu. Za rehabilitacje dopiero otrzymamy, koszt rehabilitacji jest niestety równie drogi jak sam zabieg.... Dlatego bardzo prosimy o każdą złotówkę...

Pomogli

Ładuję...

Wsparły 173 osoby
5 737,70 zł (67,5%)