Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Było ich sześć. Matka przeniosła je jakimś cudem do kartonu wypełnionego żwirem w magazynie pewnego zakładu. Ruch tam był straszny, wózki widłowe, ludzie, huki. Łatwo się domyślić, że malce zostały same.
Kiedy zostały znalezione, dwa z nich były w dobrym stanie, dwa w nieco gorszym, z zalepionym ropą jednym okiem, a dwa wyglądały tragicznie. Ocenione zostały na około trzytygodniowe kocięta.
Jednego z tych dwóch maleńtasków w najgorszym stanie nie udało się uratować. Bryka teraz po Drugiej Stronie. Pozostała piątka żyje i przebywa w domu tymczasowym.
Mamy nadzieję, że najsłabszy da radę, robimy wszystko, żeby tak się stało. Musimy też zadbać o oczy maluchów, bo koci katar zdążył się do nich dobrać.
Malce potrzebują najlepszej opieki, najlepszej karmy, być może kropli z surowicy, potem szczepionek. Zużywamy masę podkładów, za chwilę, kiedy maluszki podrosną, potrzebny będzie żwir. To wszystko kosztuje. Kto kiedyś opiekował się takimi oseskami, wie.
Poświęcamy im czas i troskę, a Was prosimy o chociażby drobną sumę, żeby kocięta miały wszystko, co zapewni im dobre życie po niedobrym starcie.
Będą próby odłowienia matki kociąt, na połączenie jej z malcami być może będzie za późno, ale trzeba ją chociażby wykastrować, żeby nie powtórzyło się jej dzieciom podobne nieszczęście.
Po kilku dniach maluchy zmieniły się nie do poznania. Rosną, jedzą, wszystkie oczka otwarte i zdrowe. Spójrzcie, jak sobie świetnie radzą.
[Aktualizacja 17.05.2018]
Jeden ze szczurków poważnie zachorował, czeka go amputacja łapki. W staw wdała się bakteria, która zniszczyła go i "zjadła" kawałek kości. Walczymy teraz o resztę łapek.
Kapselek jest pogodny mimo cierpienia. Spójrzcie na niego. Czy nie jest słodziakiem?
Ładuję...