Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tosieńka, już po szczepieniach i sterylizacji, grzeje się w swoim domku, takim prawdziwym, gdzie ludzie ją kochają i dbają o nią.
Ma przyjaciół w małym Patryku, Oli i Zosi, którzy rozpieszczają Tosię jak tylko potrafią.
Bardzo dziękujemy za okazane wsparcie, razem można więcej, a dzięki temu, że Tosia została wysterylizowana i znalazła dom, mogliśmy pomóc kolejnym kocim biedom!
DZIĘKUJEMY!
Mamy nadzieję, że w przyszłości również będziemy mogli liczyć na Waszą ofiarność!
Jak to jest, że ludzie, którzy nie potrafią sobie poradzić ze sobą, z wychowaniem własnych dzieci, ze zwykłą codziennością i pozostaniem trzeźwym dłużej niż jeden dzień, mają pod swoim dachem wiele zwierząt…?
Alkohol, w domu brud, smród, insekty, dzieci bezradnie przyglądające się nieporadności rodziców, zwierzęta traktowane jak rzeczy - kiedy ktoś ma ochotę, to je pogłaszcze, jak ktoś sobie przypomni to rzuci ochłapy z obiadu… Często nawet nie ma tych ochłapów, bo pieniędzy brak… A jak się jakieś pojawią to artykułami pierwszej potrzeby są alkohol i papierosy, nie jedzenie dla dzieci i zwierząt…
Właśnie z taką rodziną mieszkały dwa małe koty - właścicielka wzięła je pod swój dach na prośbę dzieci. Miały być kocurkami, nikt się nigdy nimi nie interesował. Po paru miesiącach jeden z kocurków okazał się kotką, która urodziła pięcioro piszczących kociąt. Ludzie ocenili szybko sytuację i uznali, że tylu gęb to już nie wykarmią (choć wcześniej też różnie z tym bywało) i oddali kotkę z kociętami znajomym od kieliszka. Tamci wytrzymali parę dni, ale kocięta ciągle piszczały i wrzeszczały (jak się później okazało to z głodu, bo kotka była tak wycieńczona, że nie miała wystarczająco pokarmu...), co im nie odpowiadało.
Przy kolejnej awanturze gospodarz domu wyrzucił wrzeszczące kocięta z matką na bruk… Na szczęście była ciepła majowa noc, jeżeli można mówić o jakimś szczęściu. Kotki miały farta - natknęła się na nie dobra dusza. Odruch serca kazał jej zabrać tę niecodzienną grupę i takim to sposobem kotka Tosia i jej pięć małych szkrabów trafiły do domu tymczasowego. Niestety okazało się, ze kotka nie ma pokarmu, wygląda jak szkielecik. Jej sierść wypadała plackami, a po wszystkich chodziły stada wszołów…
Pani Ela walczyła o maluchy i ich mamę jak lwica, biegała do weterynarza, przyrządzała jedzenie, podawała witaminki. Choć od początku wiedziała, że to wyzwanie, stanęła na wysokości zadania. Teraz Tosia jest już zdrowa, ma śliczną sierść. Przed nią szczepienia i sterylizacja. Bardzo prosimy o pomoc. Razem możemy podarować tej dzielnej kociej mamie lepsze życie!
Ładuję...