Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wpłaty na rzecz walki z kocim i psim cierpieniem, które w większości ma jedno wspólne źródło - brak kastracji. Pomóżcie nam dalej walczyć z ludzkim brakiem wyobraźni, okrucieństwem i bezsensownym mnożeniem się zwierząt!
Mamy kompletną zapaść finansową i zakaz brania nowych faktur, a przecież nasi podopieczni mieszkają w hotelach, w lecznicy, muszą jeść, być leczeni... BŁAGAMY O KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ! Musimy też dalej kastrować, właśnie zaczyna się sezon na kociaki i szczeniaki :(((
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/zwierzakizminska
Drobniutka młoda kicia, sama jeszcze prawie kociak. Jeśli byłaby rasowa, w tym wieku rozrabiałaby w najlepsze z rodzeństwem, biegałaby w górę i w dół po wypasionym drapaku, a potem odpoczywała w miękkim legowisku.
Mogłaby wybierać i wybrzydzać, co dzisiaj ma ochotę zjeść, a czego nie tknie, bo przecież zawsze w końcu dostałaby to co chce. Byłaby zadbana, wygłaskana, zdrowa i zaszczepiona przeciw najgroźniejszym chorobom. Jeśli miałaby kiedyś (oczywiście planowane!) młode - ich życie wyglądałoby podobnie. Jeżeli nie byłoby tego w planach - zostałaby obowiązkowo wykastrowana najszybciej jak to możliwe.
Niestety, choć ma mniej typowo i ponoć atrakcyjniej ubarwione futerko, rasowa i wychuchana nijak nie jest. Nie ma miękkiego posłanka i menu do wyboru. Bywa, że chodziła głodna, chora, tyle razy musiała uciekać przed złymi ludźmi i ich psami. Ale najgorsze miało przyjść dopiero z dorosłością. Rujki. Kocury. Ciąże. Umierające jedno po drugim jej maleńkie dzieci.
Miała odrobinę szczęścia, bo właśnie takim niczyim i skazanym na marny los kotkom od kilku lat pomagamy, łapiąc je wręcz hurtowo i zapewniając im zabiegi kastracji. Choć ona sama nie skojarzy faktów i nie będzie wiedziała, komu to zawdzięcza - jej życie ma szanse od tej pory stać się znacznie łatwiejsze i zdrowsze.
Możemy więcej niż one, dlatego obowiązkiem nas, ludzi wrażliwych na los zwierząt, jest walka z mnożeniem się tych bezdomnych. Poświęcamy na to mnóstwo naszego prywatnego czasu i sił, dokładamy też same ile tylko możemy gotówki (bo choćby paliwo do naszych prywatnych aut idzie jak woda i trzeba go ciągle dokupować). Ale podczas kiedy nasze chęci i siły nadal mamy w zapasie - kasy właśnie o tej porze roku brakuje fatalnie. Właśnie teraz, kiedy natura od kilku miesięcy "marcuje" w najlepsze i kiedy najwięcej bezdomnych kotek i suczek zachodzi w niepotrzebne ciąże.
Aby móc uwalniać od tego jak najwięcej z nich - potrzebujemy tej kasy dużo, bardzo dużo. Im więcej tym lepiej, bo choć jednostkowe ceny za zabiegi mamy w lecznicach jako fundacja sporo niższe, to bezdomnych, zgłaszanych do nas zwierzaków do kastracji ciągle jest multum.
Czy możemy liczyć na Twoją choćby symboliczną wpłatę?
Ładuję...