Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Witajcie!
Jak wiecie, od kilku lat udzielam się dość intensywnie w Stawiamy na Łapy. Zaczęło się od grubiutkiego Księciunia, który miał być Księżniczką:

Potem pojawili się Rudzia i Duszor, imponujący dziadyga (obecnie 20 lat!).
W międzyczasie brałam udział w interwencjach, dokarmiałam kociaki, jezdziłam do weterynarza, pomagałam w łapankach, dawałam zastrzyki i tabletki, masowałam bolące brzuszki, przygotowywałam termoforki no i sprzątałam kuwetki.
Przez moje ręce przewinęły się setki kotów. Większość znalazła domy dzięki fundacji i żyją długo i szczęśliwie.
Co roku fundacja w szczycie sezonu ma pod opieką ok. 100 kotów. Tak jest też teraz w najgorszym okresie, "sezonie maluchowym".
Dorzućcie złotówkę dla tych maluchów i następnych, które przyjdą po nich i poczytajcie szczęśliwe historie tych, które domy już mają.

Lineczka - kociak z działek, złapana zakichana i zasmarkana

Leoś - chłopczyk z parkingu

Bobo - wyrzucony pod blok

Purin - dzieciak z działek z kocim katarem, czekał go marny koniec, ale pod nasza opieką został pięknym kotem

Rysio - jego rodzeństwo nie w całości przezyło wyrzucenie na działki, on miał szczęście

Nulka - koteczka, która poznaje, że człowiek nie bije :(

Asanka - siostra Rysia

Calineczka - podrzucona w pudełku pod czyjeś mieszkanie, wymagała dokarmiania i dogrzewania

Linka raz jeszcze
Tylko dzięki wsparciu ludzi mogę pomagać w pisaniu szczęśliwych zakończeń.
Nie chcę prezentów urodzinowych - czysta oszczędność, wrzucacie 1 zł i spokój!