Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim tym, którzy walczyli razem z nami... niestety nie udało się :( U kotki zdiagnozowano FIP... było za późno by zrobić cokolwiek...
"Mój Boże, jakie wszystko jest dzisiaj dziwne. A wczoraj jeszcze żyło się zupełnie normalnie. Czy aby nocą nie zmieniono mnie w kogoś innego? Bo, prawdę mówiąc, czuję się jakoś inaczej. Ale jeśli nie jestem sobą, to w takim razie kim jestem...?"
Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów
Wczoraj jeszcze żyło się normalnie... Dom pełen ciepła, miłość opiekunów, pełna miseczka. Ale jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie się zmienia. Zapytasz "ile może trwać wieczność...". Ja odpowiem "czasami tylko sekundę..."
Charków i okolice. 24 lutego. Dzień, który dla wielu istot zmienił się w piekło, piekło, które ciągle trwa. Cierpią ludzie, cierpią zwierzęta. Niejeden musiał zamienić ciepły kąt na ulicę, pełną gruzu, przepełnioną bólem i smutkiem. Ten sam los spotkał zapewne jedną z naszych podopiecznych. Piękna Alicja - jak z krainy czarów. Lśniące, zadbane futerko, czyste uszka, prawidłowa masa ciała. Pojawienie się jej na ulicy jednak nie zdziwiło nikogo. Przecież nie jest jedyną, która w panice o swoje życie została przez ludzi wypuszczona na wolność.
Kiedy otrzymaliśmy prośbę o dom tymczasowy dla Alicji nie zastanawialiśmy się. Od ponad 2 miesięcy pomagamy i ludziom i zwierzętom z Ukrainy. Pomyśleliśmy jak zawsze - kolejna, która wcześniej czy później znajdzie dom. A tam, wśród zgliszczy nie ma żadnych szans, albo niewielkie.
Alicja pod opiekę fundacji trafiła końcem kwietnia. Początkowo wszystko szło w dobrym kierunku. Mimo widocznego steru i braku apetytu kotka dawała się głaskać, przytulać. Mieliśmy nadzieję na szybką adopcję. Niestety los pokrzyżował nam plany.
Kilka dni po przyjęciu Alicja zaczęła się ślinić i dziwnie się zachowywać. Od razu trafiła do lecznicy. Okazało się, że podobnie jak kilka innych kotów z tego samego transportu zachorowała na kalcywirusa.
W jej przypadku jednak sprawa była bardziej poważna. Choroba miała nieprzewidywalny przebieg. Wirus uszkadzał narządy, co zaowocowało skokiem bilirubiny, wymiotami, a tym samym osłabieniem i odwodnieniem organizmu.
Po kilku dniach walki o życie kotka nie była już tą piękną Alicją z krainy czarów. Smutne oczka, zmierzwione futerko, kapiąca z pyszczka ślina tylko przypominały, że walka jeszcze się nie skończyła.
Alicja przetrwała już tak dużo. Pobyt na ulicy, później w ukraińskim przytulisku, kilkunastogodzinną podróż. Mamy nadzieję, że przetrwa i to. Że organizm w końcu zacznie współpracować, a życie Alicji zamieni się w bajkę. Bajkę na jaką zasługuje.
Alicja od początku choroby przebywa w kocim szpitalu. Koszty leczenia i hospitalizacji są ogromne. Kotka wymaga ciągłego nawadniania, żeby zbić poziom bilirubiny. Dlatego będziemy wdzięczni za każde wsparcie dla niej.
Ładuję...