Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Huderek odszedł za TM [*]
Wczoraj rano odszedł Huderek, dzikus nad dzikusami, który mocno stawiał wokół siebie granice, a gdy ktoś próbował je przekroczyć szczerzył zęby i próbował gryźć. Legenda głosi, że żył dzięki temu, że nie dał się złapać, gdy przyjechał po niego hycel ze schroniska. Do końca pozostał dziki, chociaż… w ostatnich minutach pozwalał się głaskać i sprawiał wrażenie, jakby dotyk mu nie przeszkadzał. Od tygodnia nic nie jadł, jedynie pił wodę. Wychodzenie na dwór sprawiało mu coraz więcej problemów, a powrót do chatki nie zawsze odbywał się o własnych siłach, bo niski próg domu był już i tak zbyt wysoki dla jego coraz bardziej wątłych łapek. Przypomnijmy, że Huderek to pies, którego po śmierci właściciela przygarnęła Pani Halinka, bo nikt inny nie chciał zająć się dzikusem. Kilka miesięcy temu po pilnej interwencji u weterynarza okazało się, że pies choruje na czyraczycę odbytu, później pojawiła się choroba nowotworowa tej okolicy ciała. Po operacji został zabezpieczony lekami, niestety żadne inne leczenie ze względu na charakter zwierzaka nie wchodziło w grę. Wiedzieliśmy, że kiedyś przyjdzie ta chwila. To kiedyś stało się dziś. Dziękujemy każdej osobie, która wsparła finansowo zbiórkę na leczenie tego dzielnego psiaka. Huderek wykorzystał zebrane fundusze do ostatniej złotówki, jakby dalej nie chciał sprawiać już nam kłopotu. Nigdy nie sprawiał. Był kochany przez swoją opiekunkę Halinkę i innych sympatyków. Dziękujemy Ci Hudermistrzu !!!
Huderek to pies w typie sznaucera, którym po śmierci właściciela zaopiekowała się jego sąsiadka - pani Halinka. Nikt inny poza tą panią nie interesował się losem psa.
Pies od zawsze był dziki i taki pozostał. Nie da się dotknąć nawet pani Halince. Z tego też względu pielęgnacja tego sznaucerka jest praktycznie niemożliwa.
Huderek od pewnego czasu nie chciał w ogóle przebywać w chatce u pani Halinki. Najchętniej skrywał się gdzieś na podwórku, głównie w zaroślach. Do budy wchodził jedynie późnym wieczorem. Apetyt mu dopisywał, bo miska o poranku była znów gotowa do napełnienia, więc pani Halinka była w miarę spokojna, choć zaczynała się niepokoić wyglądem sierści psa.
Gdy przez całą noc Huderek przeraźliwie piszczał i skamlał, pani Halinka zaczęła szukać dla niego pomocy w fundacji. Huderek natychmiast trafił do weterynarza. Narkozę dostał, będąc jeszcze w klatce.
Trzeba było go całego ogolić.
W odbycie i wokół niego zalęgły się już larwy, które rozprzestrzeniły się aż do środka grzbietu psa. Jeszcze trochę, a jego odbyt zjadłyby robaki.
Okazało się, że Huderek choruje na czyraczycę odbytu i do końca życia będzie musiał brać leki. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili.
Pani Halinki nie stać ani na pokrycie kosztów leczenia Huderka, ani na zakup dla niego leków. Sama mieszka w bardzo trudnych warunkach, bez toalety i bez bieżącej wody, nie stać jej na inne wydatki niż te podstawowe, niezbędne do życia.
To dzielna kobieta o wielkim sercu potrzebująca pomocy dla pieska, nad którym zlitowała się i przygarnęła go, bo nikt nie chciał problemów z dzikim psem.
Kochani, potrzebujemy Waszego wsparcia. Leczenie Huderka będzie kosztowne. Dlatego błagamy Was, ludzi o dobrym sercu, o pomoc. Już nieraz pokazaliście, że można na Was liczyć. Za każdą wpłatę po stokroć dziękujemy!
Ładuję...