Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po zoperowaniu zaatakowanego przez nowotwór płuca, Celinka zaczęła się podnosić, jeść i pić. Chodziła również na krótkie spacery. Nasza radość okazała się być przedwczesna…
Podstępny nowotwór nie odpuścił – zaatakował język Celiny. Lekarz proponował jeszcze jedną operację – amputację języka suni. Musimy przyznać, że przez chwilę rozważaliśmy taki scenariusz, jednak ostatecznie nie podjęliśmy tej próby. Celina to sunia bardzo skrzywdzona przez życie. Ostatnie miesiące ciężko chorowała. Niewidoma, niemal głucha. Czy mieliśmy oprawo ją męczyć? Pozbawić smaku (bo Celina nie czułaby już smaku)? Jaką mielibyśmy pewność, że rak nie zaatakuje znowu? Że po wycięciu tego guza nie zaatakuje znowu: nosa, oka, wątroby, resztki płuca…?
Nie mogliśmy już jej męczyć. Sunia odeszła w otoczeniu kochających ją osób, czując dotyk dłoni, które głaskały ją po raz ostatni. Nie była sama.
Dziękujemy, że byliście z nami, że wierzyliście w naszą walkę. Mamy nadzieję, że zrozumiecie, że dla Celiny eutanazja stanowiła wybawienie...
Celina Korabiewicka – żyje bez kawałka płuca… ale żyje! Teraz trzeba to życie opłacić! Pomocy, musimy zebrać 2000 zł…
Celina to sunia z Korabiewic. Jedna z nielicznych suń, które zostały uratowane ze starych Korabiewic, tych, które nie należały do Fundacji Viva. W tych mrocznych czasach nasi wolontariusze robili co mogli aby wyciągnąć z tego miejsca jak najwięcej zwierząt. Celina, to jedna z nielicznych szczęściar, które udało się tak uratować. Problem był z tym, że Celina była nie tylko duża (owczarek niemiecki), bardzo chora ale również była już nie najmłodsza… Nikt nie wie ile Celina ma lat, ile w życiu wycierpiała. Wtedy trzeba było znaleźć dla niej najlepsze możliwe miejsce.
Skorzystaliśmy z pomocy zaprzyjaźnionej Fundacji Chata Zwierzaka – Domowe Hospicjum Dla Zwierząt. To miało być miejsce "na chwilę" do czasu znalezienia jej prawdziwego domu. Ale Chata szybko stała się PRAWDZIWYM domem Celiny, do którego spragnione miłości serce zwierzaka - przylgnęło całą mocą. To tam Celina znalazła czułą opiekę. Ale Viva nadal finansowała wszystkie zabiegi i koszty jakie sunia generowała. To dlatego przestaliśmy szukać dla Celiny innego lokum. Sunia pokochała swój nowy dom. Odnalazła tam spokój i ciepło. Odwiedzamy Celinę i wiemy, że ma się dobrze. A właściwie miała.
Ostatnio otrzymaliśmy z Chaty niepokojące wieści – Celinie bardzo zaczęły puchnąć łapy. Iwona, która Chatę prowadzi i opiekuje się Celiną jak zwykle zapytała się, czy sfinansujemy badania, a my jak zwykle odpowiedzieliśmy, że jasne. I tak sunia pojechała na konsultacje do kliniki. Niestety wyniki nie były pomyślne… Diagnoza: guz płucu. Jeden, niewielki ale bardzo specyficzny. Ów guz powodował puchniecie łap tak jakby przybywało Celinie kości. Doktor Olkowski zadecydował o zrobieniu tomografii żeby upewnić się że u Celiny występuje tylko ten jeden, jedyny twór. Dał nam wszystkim nadzieję, że jeśli tak będzie, to guza da się wyciąć.
Tomografia była pomyślna! Był tylko ten jeden jedyny guz. Doktor zdecydowała się na wycięcie guza co miało powstrzymać wszystkie występujące obecnie objawy, takie jak choćby wspomniane wcześniej puchniecie łapek Celinki. Niestety operacja nie mogła czekać – tu chodziło o ratowanie życia suni.
Pan doktor od dawna współpracuje i z Chatą i z Vivą i w tej wyjątkowej sytuacji, kiedy w grę wchodziła operacja ratująca życie – zgodził się zaczekać z zapłatą. A koszt operacji jest niemały… 2000 zł :( Operacja odbyła się w miniony piątek (30.10). Celina dochodzi do siebie. A my teraz musimy pokryć rachunek… I dlatego gorąco prosimy o pomoc!
Błagamy pomóżcie! Celina zasłużyła po latach niedoli na dobrą emeryturę. Jest w Chacie szczęśliwa, a my chcemy zrobić wszystko, WSZYSTKO aby jak najdłużej mogła się cieszyć życiem. Nareszcie cieszyć!!!
Ładuję...