Przerwijmy spiralę ciąż u wiejskiej koteczki! Zbieramy na sterylizację, badania i profilaktykę

Zbiórka zakończona
Wsparło 10 osób
245,50 zł (20,45%)

Rozpoczęcie: 17 Kwietnia 2020

Zakończenie: 1 Stycznia 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Ciężko jest się urodzić zwyczajną kocią kulką, bo jeżeli nie ma się puszystego futerka i w sobie coś z rasowości, to nie ma szans na to, że ktoś się pochyli nad naszym losem. A jak się jest jeszcze koteczką, to już w ogóle nie należy się nam szacunek...

Historia jest dość banalna. Trisia była małą, słodką kulką, która urodziła się jako cud - narodzin w małej wiosce przy wschodniej granicy Polski. Zapewne była całkiem ślicznym kocim dzieckiem i prawdopodobnie nawet miała dobry dom - bo koteczka doskonale wie, że człowiek przyjemnie drapie za uszkiem, a łóżko jest takie wygodne… ale jednak szybko się znudziła. Szybko się okazało, że jednak Trisia niepilnowana może zajść w ciążę, a poza tym dorosły kot nie jest już tak atrakcyjny… I tak Trisia została pozbawiona tego, co można było: godności. I tak oto pojawiła się znikąd w zakładzie pracy, dość daleko od domu, aby nie wróciła, ani też nikt nie nabrał podejrzeń. I koteczka początkowo wyglądała na dziką kotkę, w dodatku szybko okazało się, że jest ciężarna…

Pierwsze kociaki urodziła będąc jeszcze sama dzieckiem, mając zaledwie niecały rok. Urodziła je jako bezdomna, niechciana i ze złamanym sercem. Bo nie prawdą jest, że kot nie kocha ludzi - ale jak pokocha to już na zawsze, a tu nagle ktoś ją oszukał i wyrzucił ją w momencie, kiedy najbardziej potrzebowała człowieka… Jej kocie dzieci (które przeżyły) znalazły dom (choć część nie miała szczęścia), a ona trzymała się zakładu pracy najsilniej, jak się dało. Nawet powoli próbowała się oswoić z nową sytuacją, na tyle że zaczęła przychodzić do pracowników na jedzonko i po głaski. Znowu dała szansę człowiekowi, z nadzieją, że tym razem nikt jej nie zrani… I choć niektórzy ją dokarmiali, to jednak nikt jej nie chciał pomóc, bo na co komu dorosły, zwyczajny kot, co innego, gdyby był kudłaty...

Przyszła wiosna i poza naturą budzącą się do życia przyszedł ten straszny czas, kiedy kocury gromadnie gwałcą kotki, a te potem chodzą z brzuchami i walczą o własne życie oraz życie swoich dzieci. I Trisia-Tulisia pewnego dnia przyszła na śniadanie z brzuchem, jeszcze bardziej rozpaczliwie łasząc się i prosząc o uwagę. Jej cichutki koci płacz wydobywający się z wychudzonego, wybiedzonego ciałka był tak mocno dotykający ludzkie serce, że nie sposób było przejść obojętnie. Stało się wszystko jasne: jak się jej teraz nie pomoże to lada moment będzie więcej kocich nieszczęść niż jedno… a patrząc na to jak Trisia-Tulisia jest osłabiona, jak zabiedzona to szczęśliwe rozwiązanie okazuje się być pod znakiem zapytania. Co będzie jak osieroci swoje dzieci?

I komuś zadrgało mocniej serce. I było jasne: trzeba szukać dla niej pomocy. 


I tak oto dowiedzieliśmy się o kotce. Dobra Dusza pomagająca głównie bezdomnym psom (na własny koszt) i mająca mnóstwo zobowiązań… Po telefonie z tego zakładu pracy nie wahała się jednak pospieszyć z pomocą dla kotki. Szybko zorganizowała kotce transporterek, żwirek i karmę… I znalazła awaryjny dom tymczasowy dla kotki - ale tylko na kilka dni, pod warunkiem że będzie jedna, a nie z dobytkiem. Napisała też do nas z prośbą o poradę. Kiedy poznaliśmy jej historię, nie mogliśmy nie pomóc Trisi-Tulisi. Wystarczająco długo błąkała się jako nikomu niepotrzebny kot, a zostawienie jej w tym miejscu nie było do zaakceptowania. Zgodziliśmy się wziąć kotkę pod naszą opiekę.

Dobra Dusza natychmiast pojechała po koteczkę, która ufnie wpatrując się w oczy Dobrej Duszy wyczytała to, że ktoś chce jej pomóc i... bezproblemowo weszła do transporterka i pojechała do lecznicy weterynaryjnej. Okazało się, że na szczęście ciąża nie jest tak zaawansowana, kotka młodziutka, ale zabiedzona i pomoc przyszła w odpowiednim czasie. Kto wie, jakby ta historia się potoczyła, gdyby nie szybka reakcja Dobrej Duszy? W domowych warunkach Trisia-Tulisia okazała się bardzo proludzka, wdzięczna i rozmruczana. Momentalnie opanowała łóżko i kolana człowieka. A po dwóch dniach przyjechała do naszej Fundacji, a my obiecaliśmy jej, że już nikt jej nie skrzywdzi.

Jednak sami nie damy rady i bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia. Potrzebne są pieniądze na wszystko: na sterylizację, na karmę, odrobaczenie i żwirek. Kotka nie ma nic, a po czasie, kiedy musiała spać pod chmurką należy jej się wszystko, co najlepsze. Mamy nadzieję, że nie tylko my widzimy w tej kotce niezwykłe stworzenie, mimo że nie jest rasowa i że otrzyma taką opiekę, na jaką zasługuje.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
128 zakończonych zbiórek
Wsparło 10 osób
245,50 zł (20,45%)