Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy Wam z całego serca za każdy grosz, który przyczynił się do odmiany życia czarnych pchełek. Maluszki mają obecnie cztery miesiące, są odrobaczone, odpchlone, zaczipowane, przebadane pod kątem wirusów fiv i felv, a po giardiozie nie ma już śladu. Agreścik jest już w nowym, kochającym domku, a dziewczynki Porzeczka, Jeżynka oraz Borówka oczekują na adopcję w domku tymczasowym
29 marzec: Kociaki (Porzeczka, Jeżynka, Borówka oraz Agreścik) zostały odrobaczone oraz odpchlone. Dostały niestety mocnego rozwolnienia, a ich brzuszki są wzdęte. To wszystko przez pokłady robali, które żyją w ich ciałkach. Co więcej, spadła im odporność i niestety oczka zaczęły maluszkom ropieć. Wdrożony został antybiotyk, leki odpornościowe, probiotyk oraz specjalna karma gastro.
Z tych lepszych wieści - po tygodniu prób udało złapać się ich mamę! Mimo leku na zatrzymanie laktacji w jej organizmie pojawił się stan zapalny, a wysoka gorączka nas bardzo zmartwiła. Żyły koteczki, mimo młodego wieku, są w tak kiepskim stanie, że nie mogliśmy pobrać jej krwi. W ciągu tygodnia była już czterokrotnie u weterynarza. Koszty cały czas rosną, a problemów coraz więcej... Bardzo Was prosimy o wsparcie!
W sobotni wieczór nasza wolontariuszka, wychodząc ze spotkania adopcyjnego, otrzymała wiadomość. Zgłoszenie: „małe przerażone koty, chowają się w kratce ściekowej pod budynkiem na ul. Gnieźniejskiej” - pomożecie? Decyzja: iść na umówioną kolację czy jechać na ratunek maluszkom? Miłość do tych istot po raz kolejny zmieniła prywatne plany.
Wolontariuszka dotarła na miejsce - ciemna, zimna piwnica, sterta desek, a w niej pojawiły się trzy małe główki. Do środka nie było jak wejść, więc jedyną opcją było wybawienie kociej gromady jedzonkiem. Ukazały się kolejne przerażone oczka. Łącznie czwórka około dwumiesięcznych kociąt oraz ich mama.
Dwa kociaki weszły same za karmą do transportera, jeden złapał się do łapki, a ostatniego udało się chwycić ręką. Kocia mama czaiła się z boku, klatka była nastawiona… Tak blisko! Niestety, spłoszyli ją ludzie. Postanowione, że zabieramy małe, po matkę jeszcze wrócimy. Z piwnicy było wyjście okienkiem tuż na ruchliwą ulicę, wszędzie rozsypana trutka na myszy - życie maleństw było zagrożone.
Kociaki zostały zabezpieczone w domu naszej wolontariuszki. Na szczęście oczka mają czyste, ale na ich małych ciałkach roi się od pcheł! I teraz przechodząc do rzeczy: musimy Was prosić o pomoc. Kociaki muszą być odrobaczone, odpchlone, zaszczepione, a w dalszej kolejności czeka je kastracja, czipowanie, testy oraz badania krwi. Do tego dochodzą kilogramy karmy i żwirku. Jest to dla nas duże obciążenie finansowe…
Zaopiekujemy się nimi, będziemy jeździć do weterynarzy na liczne wizyty, znajdziemy im kochające domy. Miej w tym również swój udział, pomóż nam odmienić życie czterech małych istot!
Dziękujemy!
Ładuję...